26 lat temu wybuch gazu zniszczył wieżowiec przy Wojska Polskiego w Gdańsku

26 lat temu 17 kwietnia 1995 roku, o godzinie 05:50 przy Alei Wojska Polskiego 39 w Gdańsku dochodzi do potężnego wybuchu gazu w bloku mieszkalnym. W wyniku eksplozji śmierć ponoszą 23 osoby, a 12 osób zostaje ciężko rannych.

17 kwietnia 1995 roku w Poniedziałek Wielkanocny, o godzinie 05:45 Pogotowie Gazowe w Gdańsku Oliwie, otrzymuje zgłoszenie od jednego z mieszkańców budynku przy al. Wojska Polskiego 39 o ulatniającym się gazie. Zgłoszenie nie zostaje jednak przyjęte. O godzinie 05:49 podobne zgłoszenie otrzymuje Pogotowie Gazowe w Gdańsku Wrzeszczu, zgłoszenie zostaje przyjęte, a na miejsce zostają zadysponowane załogi Pogotowia Gazowego.

O godzinie 05:50 dochodzi jednak do ogromnej eksplozji w budynku. W wyniku wybuchu wewnętrzne ściany parteru zostają całkowicie zniszczone, a ściany zewnętrzne wypchnięte poza obręb budynku. Pozostałe piętra budynku spadły na dół, całkowicie niszcząc drugą i znacznym stopniu trzecią kondygnację. Dzięki zastosowaniu odpowiedniej konstrukcji i wzmocnień pozostała część budynku, mimo uszkodzeń osiada pochylona na gruzach niższych pięter. Siła wybuchu wybiła szyby w okolicznych budynkach oraz wyrzuciła z mieszkań wieżowca meble i sprzęt domowy.

Akcja ratunkowa

O godzinie 5:53 dyżurny Komendy Rejonowej Policji powiadamia Straż Pożarną o katastrofie. Jeszcze przed godziną 6:00 na miejsce tragedii docierają pierwsze zastępy z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 1 z Gdańska Wrzeszcza, a kilka minut później do akcji dołączają kolejne jednostki. Na miejsce katastrofy wysłanych zostało ponad 20 karetek Pogotowia Ratunkowego, a także grupy ratowników Polskiego Czerwonego Krzyża z psami poszukiwawczymi.

Rozpoczyna się ewakuacja ocalałych mieszkańców, części z nich udało się wyjść z budynku o własnych siłach przez klatkę schodową oraz balkony i okna na trzecim, niezniszczonym piętrze. Pozostałych ewakuowano za pomocą drabin i podnośników hydraulicznych. Ostatnią żywą osobę wydostano z budynku około godziny 09:00. Ewakuowani zostali również mieszkańcy sąsiedniego budynku nr 37.

Niestabilny wieżowiec odchylał się od pionu w tempie 1 mm na 5 minut. Do jednego z gwałtowniejszych osunięć, o ok. 50 cm, dochodzi około godziny 10:00, podczas przeszukiwania przestrzeni między gruzowiskiem a stropem drugiego piętra. W trakcie przecinania i usuwania zniszczonych elementów obserwowano kolejne niekontrolowane przemieszczenia się całego obiektu. Zapadły decyzje o nieusuwaniu zniszczonych elementów ściennych znajdujących się wokół budynku, gdyż stanowiły one oparcie dla ocalałej części wieżowca. Do wieczora przechył budynku w kierunku ulicy wzrósł do 1,5 metra.

Mimo odcięcia przyłącza gazu o godzinie 06:10, gaz wciąż wydobywał się z przerwanej nitki starego gazociągu. Stanowiło to dodatkowe zagrożenie dla ratowników, a strażacy wielokrotnie musieli gasić pożary powstające w rumowisku.

O godzinie 14:30 z uwagi na brak możliwości dotarcia do zasypanych kondygnacji, akcja poszukiwawcza została przerwana. Do tego momentu odnaleziono ciała sześciu ofiar, a 12 rannych osób zostało przewiezionych do szpitali. Policja zatrzymała kilka osób próbujących wykraść pozostawione na miejscu katastrofy mienie mieszkańców.

Wyburzenie wieżowca

Na miejscu katastrofy powołana zostaje specjalna komisja pod przewodnictwem głównego inspektora nadzoru budowlanego Andrzeja Dobruckiego, w skład której wchodzili: projektant budynku Jerzy Duszota, wiceprezydent Gdańska Ryszard Gruda oraz Jerzy Ziółko z Politechniki Gdańskiej. Około godziny 22:30 zapada decyzja o wysadzeniu ocalałej części wieżowca uznając, że inne sposoby jej rozbiórki są z technicznego punktu widzenia niemożliwe. Do tego czasu ekipy ratownicze kilkukrotnie przeszukały 8 pięter wieżowca, a z obszaru między 3 piętrem a rumowiskiem wydobyto wszystkie osoby ranne i ofiary, do których można było dotrzeć.

Przebieg i sposób wyburzania opracowali specjaliści z Wydziału Inżynierii Wojskowej Wyższej Szkoły Oficerskiej im. Tadeusza Kościuszki – obecnie Akademia Wojsk Lądowych im. generała Tadeusza Kościuszki we Wrocławiu oraz eksperci z dowództwa Inżynierii Morskiej Marynarki Wojennej.

Po północy 18 kwietnia przystąpiono do usuwania okolicznych drzew, krzewów i płotów, coraz bardziej niestabilna konstrukcja pochylała się przy każdym przejeździe podnośnika. 121,5 kg plastycznego materiału wybuchowego zostało założone na poziomie 4. piętra, gdyż tam ściany były wykonane już ze słabszych, betonowych elementów oraz by fala uderzeniowa nie doprowadziła do śmierci kogokolwiek z zasypanych.

Ładunki wybuchowe zdetonowano tuż przed godziną 13:00, ze względu na stan, w jakim najdował się wieżowiec rozpadł się i opadł na dół, tworząc ponad 10-metrowe zwałowisko gruzu. W wyniku wyburzania żaden okoliczny budynek nie został uszkodzony.

Odgruzowywanie rumowiska trwało kolejne dwa dni. Resztki budynku zostały wywiezione na składowisko odpadów w Gdańsku Szadółkach, gdzie przez następne kilka dni przeszukiwali je funkcjonariusze Policji, Straży Miejskiej i żołnierze Marynarki Wojennej. Na wysypisku odnaleziono szczątki dwóch ofiar katastrofy.

Przy odgruzowywaniu i penetrowaniu ruin pracowało jednocześnie ponad 150 strażaków. W trakcie operacji odnaleziono żywe zwierzęta – kota oraz znajdujące się w klatkach gryzonie. Odnajdywano również kolejne ofiary.

Przyczyny katastrofy

Eksperci niemal natychmiast wykluczyli hipotezę stawiającą jako przyczynę wybuchu eksploatacyjną nieszczelność instalacji gazowej. Wersja umyślnego rozszczelnienie instalacji gazowej uprawdopodobniła się po znalezieniu w gruzowisku dwóch odkręconych korków odwadniaczy, które zamontowane były w ogólnodostępnym korytarzu w piwnicy. Wraz z nimi odnaleziono również klucz żabkę, ustawiony na ich wielkość. Pomiary wykazały, że rozszczelnienie instalacji nastąpiło około godziny 04:45 – 04:50, do momentu eksplozji, wydobyło się około 230 – 250 m³ gazu.

Ówczesna Prokuratura Wojewódzka w Gdańsku badała dwie hipotezy dotyczące przyczyn katastrofy. Pierwsza hipoteza mówiła, że do eksplozji miał przyczynić się Jerzy Szachowski – starszy mężczyzna mieszkający samotnie na parterze wieżowca, który także stał się ofiarą katastrofy. Jego ubrane do wyjścia zwłoki odnaleziono w miejscu dawnego wiatrołapu o 06:05, jako jedne z pierwszych. Mężczyzna ten był skonfliktowany z zarządem spółdzielni oraz sąsiadami, miał odgrażać się administracji. Z powodu zaległości w opłatach za czynsz groziła mu eksmisja. Mimo to, w styczniu 1995 ubezpieczył swoje mieszkanie na łączną kwotę 40 tys. złotych. Dokonywał również jego własnoręcznych przeróbek – oględziny wykazały, że w podłodze znajdowały się otwory przechodzące do piwnicy, które nie mogły powstać w wyniku wybuchu, w dodatku bezpośrednio pod lokalem Szachowskiego zamontowane były odkręcone odwadniacze. Kilka dni przed zdarzeniem zaczął on wywozić z mieszkania jego wyposażenie.

Druga wersja brana pod uwagę przez śledczych mówiła o kradzieży zaworu instalacji gazowej przez niezidentyfikowanego złomiarza. Ostatecznie hipoteza ta została odrzucona i za sprawcę katastrofy uznano Jerzego Szachowskiego.

Ostatecznie nie ustalono jaki czynnik wywołał eksplozję. Śledczy brali pod uwagę dwie wersje. Pierwsza mówiła, że bodźcem inicjującym wybuch mogła być iskra, jaka powstała po włączeniu światła w piwnicy przez mieszkankę bloku, która zeszła tam, by nakarmić mieszkające tam bezpańskie koty. Druga wskazywała ogień w mieszkaniu Jerzego Szachowskiego, jaki chwilę przed wybuchem zauważyła jedna z osób mieszkających w budynku nieopodal wieżowca.

Bilans akcji

W katastrofie zginęły łącznie 23 osoby. Sekcja zwłok ofiar wykazała, iż wszystkie zgony nastąpiły w momencie eksplozji gazu. Akcja ratownicza trwała ponad 86 godzin. Uczestniczyło w niej łącznie 1676 strażaków i ratowników. Na gaszenie powstających w rumowisku pożarów zużyto 5 ton środka pianotwórczego. Wysokość wszystkich spowodowanych wybuchem szkód, wliczając w to utratę mieszkań, obliczono na 120 mln złotych. Akcja ratunkowa kosztowała budżet miasta ponad milion złotych.

Ofiary

Grażyna Bodeńska-Moroz, Zofia Brzozowska, Barbara Dawidowska, Franciszek Dawidowski, Irena Henszke, Genowefa Jasińska, Ryszard Moroz, Paulina Nikiforos, Janina Paszkowska, Czesław Paszkowski, Jan Piwowarczyk, Józefa Piwowarczyk, Maria Próchniak, Janina Pstrokońska, Marek Pstrokoński, Małgorzata Radojewska-Borzym, Wanda Radomska, Teofil Siegmüller, Jerzy Szachowski, Maria Warmińska, Monika Warmińska, Jarosław Żołędziewski.

17 kwietnia 2005 na elewacji nowego budynku, który stanął w miejscu katastrofy, przy drzwiach wejściowych do klatki B odsłonięto tablicę poświęconą ofiarom katastrofy.

  • Autor artykułu red. Kamil Tuzek
  • Foto archiwalne Maciej Kosycarz/KFP

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *