Już 25 i 26 czerwca odbędzie się Weekend Cudów w akcji Solidarna Paczka, mający na celu pomoc materialną i społeczną dla uchodźców wojennych z Ukrainy, którzy znaleźli schronienie w Polsce. Na potrzeby akcji SEGRO udostępnia 500 m2 w SEGRO Logistics Park Warsaw, Pruszków. Firma wspiera w ten sposób Stowarzyszenie WIOSNA, organizatora Solidarnej Paczki oraz Szlachetnej Paczki.
Rodzinę można wybrać do piątku 24 czerwca, do końca dnia! Śpieszmy się pomagać.
– Dzięki współpracy i wsparciu firmy SEGRO, po raz kolejny mamy szansę jako województwo mazowieckie wesprzeć rodziny z innych części Polski, gdzie często liczba potrzebujących jest większa od tych, którzy tej pomocy mogą udzielić. Udostępniona przestrzeń i wszystkie związane z nią udogodnienia służą nam do stworzenia magazynu wspierającego dla innych województw – bez tego nie dalibyśmy rady dotrzeć do tak wielu potrzebujących czy to w ubiegłych latach w ramach Szlachetnej Paczki, czy też Solidarnej Paczki, która jest odpowiedzią na obecną sytuację – mówi Joanna Różanowska, Menadżer Operacyjny Szlachetnej Paczki w województwie mazowieckim.
W powierzchni SEGRO w Pruszkowie znajdzie się magazyn wspierający, z którego paczki zostaną później dostarczone do rodzin uczestniczących w programie. Wciąż można wybrać rodzinę, której można pomóc przygotowując Solidarną Paczkę. SEGRO wspiera Stowarzyszenie WIOSNA już trzeci rok z rzędu, a inicjatywa współpracy wyszła od pracowników firmy, którzy również aktywnie angażują się w pomaganie, tworząc paczkę dla wybranej rodziny.
– Cieszymy się, że oprócz corocznego przygotowywania Szlachetnej Paczki możemy też włączyć się w akcję Solidarna Paczka nie tylko udostępniając powierzchnię magazynową, ale także tworząc paczkę dla wybranej rodziny. Nasza współpraca ze Stowarzyszeniem WIOSNA trwa już kilka lat i doskonale wpisuje się w program Odpowiedzialne SEGRO, którego jednym z filarów jest wspieranie lokalnych społeczności i środowiska naturalnego – podkreśla Magdalena Szulc, Managing Director SEGRO na Europę Centralną.
Wsparcie dla Solidarnej Paczki to kolejny etap pomocy SEGRO dla uchodźców i uchodźczyń z Ukrainy. W pierwszym kwartale tego roku firma rozpoczęła wspieranie Łódzkiego Centrum Wielokulturowego, dzięki czemu może ono rozwijać programy m.in. w zakresie integracji zawodowej cudzoziemców. Łódzkie Centrum Wielokulturowe to wspólny projekt miasta Łódź i Fundacji Ocalenie.
Te sceny, które widzicie na zdjęciach naszego fotoreportera, to „zabawa” nad Jeziorem Czerniakowskim w Warszawie.
Grupa młodych ludzi wspinała się na most i popisywała skokami do wody. Ubaw po pachy, filmiki nagrywane telefonami z pewnością już krążą w sieci i wywołują zachwyt wśród wielu rówieśników. Mamy nadzieję, że znajdą się też tacy, którzy pukając się w czoło zapytają, który z owych śmiałków, chce pierwszy siąść na wózku inwalidzkim albo spocząć w rodzinnej mogile.
Czy wtedy też do mediów społecznościowych trafią zabawne filmiki przepełnione radosnymi okrzykami: byłem najlepszy i pierwszy złamałem kręgosłup?! W tej „bohaterskiej” ekipie na pewno nie wszyscy byli pełnoletni, więc może rodzice powinni popatrzeć czy któryś z chętnych do wspinaczki młodzieńców to czasem nie ich latorośl…
Przy okazji przypominamy, że w Wiśle obowiązuje zakaz kąpieli, bo w weekend policja rzeczna wyciągnęła pływaka z jej nurtu, który był zaskoczony tą informacją.
22 czerwca, więc za dwa dni na półkach pojawi się książka „Amo”. Tajemniczy tytuł to imię jednego z jej głównych bohaterów, najważniejsza w całej opowieści jest Klara, a tytułowy mężczyzna miesza w jej życiu.
Wydawnictwo NieZwykłe tak zapowiada tę powieść, która od kilku dni jest dostępna w formie ebooka TUTAJ i zbiera wiele świetnych ocen:
„Klara Maj stała się naocznym świadkiem morderstwa swoich rodziców. To dramatyczne wydarzenie odcisnęło na niej piętno. Kobieta każdego dnia zmagała się z ogromną traumą. Dwa lata później Klara w końcu ma nadzieję na nowy start. Jednak jeśli myśli, że odnajdzie spokój, jest w błędzie. „Pamiętaj, co ci obiecałem. Gra się właśnie rozpoczęła” – ta wiadomość wystarczy, aby wszystko znów rozsypało się jak domek z kart. W związku z kolejnym zagrożeniem do życia Klary ponownie wkracza dwudziestodziewięcioletni Amo Zoll, bezkompromisowy, arogancki właściciel szkoły sztuk walki. Mężczyzna, którego kiedyś kochała… Amo postanawia, że Klara z nim zamieszka. W ten sposób będzie mógł dbać o jej bezpieczeństwo. Jednak fakt, że w przeszłości było między nimi dużo nieporozumień, sprawia, że teraz pałają do siebie niechęcią. Amo uważa, że owszem, może chronić Klarę i zapewnić jej dach nad głową, ale to nie znaczy, że będzie ją niańczył. Wkrótce okaże się, że wspólne mieszkanie z przecinającym powietrze silnym napięciem nie jest łatwe”.
Brzmi intrygująco prawda? Nie jest to banalne romansidło, bo w tej historii jest mnóstwo niewiadomych i już od samego początku nie wiemy czego spodziewać się dalej, dlatego oderwanie się od książki jest potwornie trudne.
Kim jest jej autorka, Natalia Haus? Tak naprawdę pełne nazwisko pisarki brzmi Haus-Gołaszewska, „Amo” to literacki debiut Natalii.
Jaka jest? Mogę zdradzić, że pracujemy razem w MPG Media, czasem plotkujemy, śmiejemy się i żalimy na wszelkie bolączki tego świata, więc z dumą przyznaję: znam Natalię dość dobrze i jest wspaniałą kobietą. Niezwykle skromna, pracowita, wrażliwa i… do bólu perfekcyjna w tym co robi. A na co dzień robi naprawdę wiele. Jak jest w stanie połączyć kilka życiowych ról?
– Mama, żona, dziennikarka i… dzisiaj już można oficjalnie to powiedzieć: pisarka. Amo – to pierwszy tom z serii „Prawdziwe oblicze”, więc czekamy już na kolejne części, ale co jest dla Ciebie ważniejsze bycie mamą czy pisarką?
Zdecydowanie rozgraniczam te dwa światy. Staram się znaleźć równowagę w tym wszystkim. Nie ma, że coś jest ważniejsze. Jestem osobą oddaną w 100% procentach rodzinie, a zawodowo pisaniu. I tyle.
– O czym jest książka, jaki to gatunek i dla kogo jest przeznaczona – uchyl rąbka tajemnicy, bo ja osobiście nie mogę się doczekać znając jej niewielkie fragmenty. Czekam na wersję papierową.
Książa porusza kilka ważnych kwestii – utratę najbliższych osób w sposób najokrutniejszy, ponieważ główna bohaterka jest świadkiem morderstwa swoich rodziców. Ale opowiada też o podnoszeniu się/odrodzeniu człowieka po tak okropnej tragedii, a także pokutowaniu za swoje decyzje. Oczywiście będzie wątek miłosny, bo przecież jest to romans. Zestawione są dwie postaci, zupełne zaprzeczenia – co da się zauważyć chociażby w dialogach (śmiech). Dwoje bohaterów zmuszonych będzie zamieszkać ze sobą pod jednym dachem, ponieważ na horyzoncie pojawia się niebezpieczeństwo zagrażające życiu Klary, a Amo będzie chciał jej pomóc. Szczerze mówiąc, to tworząc te postaci oraz pisząc książkę miałam w głowie plan, aby nie było to kolejne schematyczne podejście do tematu. Emocje są na pierwszym planie i są ważnym elementem tej książki. Mam nadzieję, że udało się to przelać na papier…
– Jak to było i kiedy: nagle siadłaś zaczęłaś po prostu pisać, ot tak, czy pisanie książki to efekt długich przemyśleń? Skąd to się wzięło?
Pisanie gdzieś zawsze było w moim życiu, tak samo jak literatura. Dużo czytałam, a jako dziecko tworzyłam w głowie zakończenia książek albo po prostu wymyślałam swoje własne historie czy teksty piosenek. Pisanie pomagało mi pozbyć się nagromadzonych emocji, powodowało moje wyciszenie i przynosiło ulgę od trosk życia codziennego. Pierwszy kontakt z pisaniem to były wiersze, później dziennikarstwo prasowe, a teraz efekt końcowy to książka. Ta książka jest moim powrotem do pisania twórczego po latach przerwy. W pewnym momencie życia doszłam do tzw. ściany, a ja jestem osobą, która wyznacza sobie cele i lubi to robić. Choć mój mąż twierdzi, że to ambicja i kiedyś mnie ona wykończy (śmiech). Stwierdziłam, że udowodnię sobie, że potrafię i przelałam to, co miałam w głowie na papier.
– Ile czasu pisałaś i kiedy skoro masz tyle obowiązków? Jak mąż to wytrzymuje, nie mówiąc o dzieciach, które widząc mamę z nosem w laptopie o każdej porze dnia i nocy z pewnością szczęśliwe nie są?
Książkę zaczęłam pisać pod koniec stycznia zeszłego roku i przez kilka miesięcy nikt nie wiedział, że to robię. Zwyczajnie wstydziłam się powiedzieć. Przyznałam się chyba w kwietniu, kiedy już „coś” miałam i dałam mężowi te fragmenty do przeczytania. Skończyłam pisać w lipcu, a następnego dnia rozesłałam propozycję do 18 wydawnictw. Piałam po nocy albo w ciągu dnia, kiedy tylko miałam czas. Owszem były to ciężkie chwile dla nas, kiedy nie odchodziłam od komputera, ale wyjaśniłam rodzinie, że jest to dla mnie ważne i chciałabym skończyć. Mój mąż później sam mnie nakręcał, abym pisała, bo chciałby coś poczytać, ale podejrzewam, że chciał zobaczyć co siedzi mi w głowie. Nie znał mnie od tej strony, odkrywał mnie na nowo.
– Kiedy premiera?! Gdzie będzie można kupić książkę?
Premiera książki zapowiedziana jest na 22 czerwca br. Będzie można kupić ja na stronie Wydawnictwa NieZwykłe, w księgarniach internetowych oraz stacjonarnych typu empik, ale również przeczytać w formie ebooka. I ogromnie zachęcam do pobierania książki z legalnych źródeł. Bo pisanie nie polega na stukaniu ręką po klawiaturze. Pisanie polega na przeniesieniu tego, co ma się w głowie na papier. Myśli, refleksji, a przede wszystkim emocji. I jest to cholernie ciężkie, momentami wręcz wykańczające. To bardzo ciężka praca, za którą należy się wynagrodzenie, dlatego #czytajlegalnie.
Dzisiaj (19 czerwca) koło południa doszło do pożaru mieszkania na parterze w budynku wielorodzinnym przy ul. Długiej 71 w Pruszkowie.
Na szczęście ogień nie rozprzestrzenił się na inne lokale, pożar został opanowany przez Straż Pożarną, która bardzo szybko pojawiła się na miejscu. Do zdarzenia przyjechał też patrol Policji.
Strażacy dogaszali na zewnątrz tlące się meble. Najważniejsza informacja: nikomu nic się nie stało.
Ryk silników, pełne emocji okrzyki z trybun, gorączkowe naprawy pomiędzy jednym wyścigiem a drugim, wskazówki od rodziców i nerwowe oczekiwanie na start, czyli dzieciaki w gokartach walczące o puchar Rok Cup Poland. Tak w wielkim skrócie wyglądały wczorajsze zawody na Autodromie w Słomczynie, którym mieliśmy okazję przyglądać się z nieco innej strony niż widzowie – towarzysząc jednemu z młodziutkich kierowców: Marcelowi Burczenik i jego rodzinie, bo motosport to ich wspólna wielka pasja.
Całe to „szaleństwo” zaczęło się od taty Marcina, któremu ryk silników towarzyszy przez większą część dnia, a samochody nie mają przed nim żadnych tajemnic, bo ma warsztat blacharsko-lakierniczy. To on zaraził synów miłością do czterech kółek, a mama Sylwia, która na co dzień zajmuje się kosmetologią przeistacza się „po godzinach” w kierowcę, menadżera i koordynatora wszystkich męskich wyjazdów pełnych adrenaliny.
Starszy z chłopaków, z tej kartingowej rodziny – Maksym, ma 16 lat, od 7- go roku życia jeździł w kartingu. Miał na koncie sporo sukcesów, a teraz zaczyna odnosić je już jako kierowca wyścigowy w Seicento. Staruje w dwóch kategoriach Rallycross oraz w Wyścigowych Samochodowych Mistrzostwach Polski i to właśnie w WSMP w Poznaniu, w niedzielę 15 maja, Maksym zajął 2. miejsce w Kategorii DN2!
W ślady brata idzie 10-letni Marcel. Wczoraj brał udział w kartingowych wyścigach Rok Cup Poland w Słomczynie, więc cała rodzina Burczenik (jak zawsze w weekend zawodów) przeniosła swoje życie na Autodrom.
Zawodnicy i całe zaplecze, więc tak naprawdę rodziny, nawet z maleńkimi dziećmi, zjechali już w czwartek, aby rozpocząć przygotowania do wyścigów. Cały teren Autodromu przeistacza się na „kartingowy weekend” w rodzinne miasteczko. Wszyscy się znają, rozmawiają, spotykają, bo w zawodach zarówno tutaj, jak i w Poznaniu czy Bydgoszczy, biorą udział ci sami kartingowi kierowcy. Taka, jedna wielka kartingowa rodzina.
Każdy zawodnik ma swoje zaplecze techniczne w namiocie. Tam gokart jest naprawiany, czyszczony – wszystko musi być dopięte na ostatni guzik. Zajmują się tym teamy, a w przypadku Marcela nad wszystkim czuwa tata Marcin, pomaga mu Maksym – dzięki doświadczeniu zna gokarty od podszewki.
Gotowy gokart na specjalnym wózku jest transportowany do Parku Maszyn i dopiero tam zakładane ma koła i szykowany jest do końca. W czasie, kiedy dorośli zajmują się ostatnimi szlifami techniczno-mechanicznymi, kartingowcy zakładają ubrania. Przy wczorajszej pogodzie najprzyjemniejsze z pewnością to nie było, bo chwilami żar lał się z nieba.
– Mam specjalne buty, są wygodne bo mają cienką podeszwę żeby dobrze było czuć pedały – tłumaczył Marcel i dodał, że w kombinezonie na słońcu nie jest fajnie. – Gorącooooo! Ale wiem, że ma być bezpiecznie. Ten kombinezon ma datę ważności – pokazuje na kołnierzu nadruk z homologacją.
Gotowe maszyny ustawiane są na pozycje startowe, wsiadają do nich kierowcy, dostają sygnał i ruszają na tor. Wtedy zaczynają się wielkie emocje. Kibicują wszyscy, nawet ci, których dzieci akurat nie jadą w danym momencie. Adrenalina, nerwy – tego zwyczajnie nie da się opisać, to trzeba zobaczyć i przeżyć!
Niestety, jak jest prędkość i adrenalina, to zdarzają się też niebezpieczne sytuacje takie jak wypadnięcie z toru czy zderzenia. Wczoraj dwukrotnie do kartingowców podjeżdżała karetka. Na szczęście nic poważnego nikomu się nie stało, ale wyglądało naprawdę groźnie, wyścig został na chwilę przerwany.
Nasz młody mistrz startował w kategorii Mini Rok, w której było 31 zawodników. W pierwszym wyścigu zajął 22. lokatę, w drugim 24. w trzecim 12. miejsce, a czwartego niestety nie ukończył, bo po kontakcie z trzema zawodnikami doszło do uszkodzenia gokarta. Niestety, chociaż patrząc na wielką kraksę chwilę później, tak naprawdę wszyscy odetchnęliśmy z ulgą ciesząc się z tego, że jednak Marcel był już poza torem.
Po wszystkim nadszedł moment spojrzenia na gokarta i oceny szkód przez samego kierowcę.
– Trzeba zobaczyć jak teraz wygląda. Pewnie trzeba będzie naprawiać – powiedział Marcel i ruszył do swojego namiotu. – Przód wgnieciony, ale tu z tyłu jak! Tato! Oś skrzywiona! – stwierdził przerażony, a mina była jeszcze gorsza jak usłyszał, że jej wymiana to koszt przynajmniej 800 zł.
I w tym momencie nie sposób pominąć ważną kwestię właśnie finansową. Rodzina Burczenik całe życie podporządkowała pasji chłopaków, wszyscy dzięki temu spędzają mnóstwo czasu razem. Zamiast jeździć na wakacje, ruszają na wyścigi. Wszystko było dobrze, ale los bywa okrutny i ich poukładany świat się rozsypał w marcu, kiedy doszło do ogromnego pożaru ich warsztatu blacharsko-lakierniczego. Straty były ogromne, pisaliśmy o tym TUTAJ. Remont pochłonął całe oszczędności, które były przeznaczone na tegoroczny sezon chłopaków. Potrzebni są sponsorzy.
W naszym pięknym kraju bez sponsorów, talenty takie jak Maksym czy Marcel,mają niewielkie szanse na podbój świata, a za to trzymamy mocno kciuki.
Centrum Myśli Jana Pawła II zaprasza na bezpłatny letni cykl warsztatów adresowanych do warszawskiej młodzieży ze szkół ponadpodstawowych, zainteresowanej projektowaniem oraz partycypacją w życiu społecznym miasta. Warsztaty będą realizowane w ostatnie tygodnie wakacji: od 16 do 31 sierpnia. W programie m.in. wykłady dotyczące koncepcji miasta, warsztaty design thinking, rysunku architektonicznego oraz projektowania 3D, zwiedzanie muzeów i warszawskich instytucji kultury.
„Projektuj, postuluj, wyrażaj siebie” w tych słowach najlepiej zawiera się idea projektu – mówi Urszula Silwon-Bublej, koordynatorka programu. – Chcemy zaangażować młodzież w proces twórczy polegający na stworzeniu miasta bliskiego sobie, ale też wyposażyć ją w praktyczne narzędzia, sprawdzić czego potrzebują i zastanowić się wspólnie z nimi, jak to osiągnąć i jak zacząć realizować marzenia.
Idea projektu została oparta na klasycznym projekcie architektonicznym. Uczestnicy, podobnie jak architekci, zaczną od stworzenia projektu koncepcyjnego. Odwiedzając muzea i instytucje kultury szukać będą inspiracji do tworzenia i działania, by móc przystąpić do kolejnego etapu, czyli projektu budowlanego podczas warsztatów design thinking. Wraz z trenerami i ekspertami różnych dziedzin młodzież pracować będzie nad określeniem potrzeb swoich oraz rówieśników. Poznają klasyczne koncepcje miasta oraz współczesne pomysły na to, jak miasto wyglądać powinno. Wcielą się w rolę turystów, mieszkańców, bywalców i zastanowią, jak oddolne inicjatywy miastotwórcze wpływają na kształt przestrzeni miejskiej. Wyposażeni w te informacje przystąpią do pracy nad projektem wykonawczym. Zastanowią się czym dla nich jest „miasto bliskie” i jaki realny wpływ mogą mieć na kształtowanie miasta, przygotują listę postulatów zmian i z tymi praktycznymi narzędziami wkroczą na plac budowy, by zaprojektować miasto na miarę swoich potrzeb.
W czasie warsztatów rysunku architektonicznego i projektowania 3D uczestnicy stworzą, pod okiem ekspertów, swoje własne projekty miasta, które następnie przy użyciu technologii druku 3D zostaną wydrukowane w postaci makiet i zaprezentowane na otwartej wystawie.
Udział w Miastotwórcach będzie nie tylko okazją do zaangażowania się w proces twórczy, ale również do wyrażenia swoich potrzeb, pokazania, co w mieście jest ważne dla młodzieży, z czego chcieliby zrezygnować oraz co trzeba zmienić. Do projektu zaproszona jest młodzież ze szkół ponadpodstawowych, ucząca się w Warszawie.
To były chwile, kiedy każdy mógł poczuć się jak na planie hollywoodzkiego filmu akcji! Światowej klasy kaskaderzy dostarczyli mnóstwo emocji podczas Monster Truck Show w niedzielę, 29 maja na parkingu Centrum Handlowego HIT w Nowym Dworze Mazowieckim.
Pokazy driftu, kontrolowane wypadki, przejazdy z człowiekiem na masce – brzmi interesująco? A to tylko część tego co rozgrzewało widzów, bo wielką adrenalinę zapewniał też pokaz przebijania głową płonącej ściany na masce BMW czy jazdna na bocznych kołach samochodów i quadów.
Owacje wywołała m.in. zaciekła jazda i demolka ogromnym MONSTER TRUCKIEM, były też jedyne w Polsce: DREAGSTER oraz AUTOROBOT!
W niedzielę, 29 maja na polanie przy ul. Chudoby odbył się II Białołęcki Bieg Przełajowy. To zawody przeznaczone dla najmłodszych biegaczy w wieku od 3 do 14 lat.
Już po raz drugi organizatorem wydarzenia był Uczniowski Klub Lekkoatletyczny „Olimpijczyk 112” i Urząd Dzielnicy Białołęka. Mamy nadzieję, że Białołęcki Bieg Przełajowy, już na stałe wpisze się w kalendarz imprez biegowych dzielnicy, bo takich wrażeń nie spotkaliśmy jeszcze na żadnych sportowych zawodach dla dorosłych. Wielkie emocje samych startujących, niesamowity doping rodziców i rodzeństwa – gorąca atmosfera już na długo przed biegiem. Całość bardzo sprawnie „ogarniał” i prowadził szef UKL „Olimpijczyk 112”, Kamil Hentka.
W niedzielę 29 maja, całe rodziny bawiły się na Jubileuszowym Pikniku Zamku Królewskiego w Warszawie. Pogoda dopisała, więc była możliwość skorzystania z wielu atrakcji przygotowania specjalnie na ten dzień zarówno dla najmłodszych, jak i starszych mieszkańców stolicy.
Dzieciaki szalały w wielu konkurencjach sportowych, m. in. przeciąganiu liny, bawiły się z animatorami, oczywiście wielkim zainteresowaniem cieszyło się malowanie buziek, zabawy plastyczne, puzzle XXL czy kolorowe piłki.
Wszyscy, niezależnie od wieku, chcieli też zobaczyć co kryje Zamek Królewski, bo tego dnia, zwiedzanie było za darmo.
Atrakcji było wiele, nie sposób je wszystkie wymienić. Zobaczcie zdjęcia z jubileuszowego spotkania przy Zamku Królewskim!
Powoli puszczany jest ruch na S8 w stronę Białegostoku, na wysokości ul. Głębockiej po kolizji, do której doszło tam ok. godz. 10.40.
W zdarzeniu, przez które zupełnie zablokowano trasę, brały udział cztery pojazdy: TIR, cysterna i dwa samochody osobowe (maserati i mercedes). Sytuacja była poważna, bo jak zawsze w podobnych przypadkach, istniało ryzyko rozszczelnienia cysterny. Na szczęście do niczego takiego nie doszło, nie było również wycieków płynów eksploatacyjnych.
Nikt nie został ranny, ale usuwanie skutków kolizji trwało dość długo. Na miejscu pracowały dwa zastępy straży pożarnej, była też policja. Wciąż są korki, choć powoli trasa jest udrażniana.