Wojna jest zawsze przerażająca. Zwłaszcza tym ludziom, którzy widzieli ją w najlepszym razie w telewizji. Najważniejsze, co w ciągu kilku godzin dotarło do wielu mieszkańców Charkowa, to nie tracić głowy.
– opowiem tylko o tym, co sam widziałem lub mogłem sprawdzić informacje z kilku niezależnych źródeł. Niestety, po pierwszych ujęciach na powierzchni informacyjnej przestrzeni pojawiło się wielu typów dziennikarzy, którzy nie mają pojęcia o podstawach zawodu. Wiele mediów nie publikuje niezweryfikowanych informacji lub „oficjalnego punktu widzenia” i nie zawsze odpowiada on rzeczywistości. Nawiasem mówiąc, ten problem dotyczy nie tylko Ukrainy, ale prawie każdego państwa.
– Życiem naszego miasta było zaopatrzenie w żywność i lekarstwa oraz praca banków. Prawie wszystkie supermarkety są otwarte, mają produkty, choć nie w pełnym asortymencie, ale są. Wczoraj i dziś przed wejściem do sklepów są kolejki, ale nikt nie wpada w panikę i nie jest szczególnie oburzony. Apteki są otwarte dla prawie wszystkich. Wśród znaczących problemów usług bankowych – wielu Ukraińców trzymało swoje oszczędności w walutach obcych, a kantory i placówki bankowe zostały zamknięte. Dzisiaj byłem zadowolony z sieci kiosków tytoniowych „Kiset”, bo odmówili przyjęcia gotówki i zażądali płatności kartą. Do rana zaczęły się problemy z chlebem. Kulinichi, główny producent chleba, przestał na jakiś czas go piec. Na kioskach firmy znajdują się takie napisy jak na zdjęciu poniżej.
– Prawie do końca dnia, pomimo ostrzału, działa komunikacja miejska. Nawiasem mówiąc, ostrzał i ogień powrotny z APU praktycznie nie kończy się od godziny 11 rano. Pisząc tę korespondencję do waszej redakcji, muszę regularnie chodzić do piwnicy. Prawie wszyscy mieszkańcy bloku zgromadzili się w naszej piwnicy. Wielu nawet w nim nocowało, choć pierwsza noc wojny minęła spokojnie. Kolejny niuans można powiedzieć, że ceny artykułów spożywczych i artykułów pierwszej potrzeby nie wzrosły. Wśród mieszkańców Saltovki nie ma paniki. Sprzedaż alkoholu nie ustała, a wielu, w tym młodzież, postanowiło utopić swój strach w wódce i piwie, wino z jakiegoś powodu nie jest poszukiwane. Największe obawy to nie tylko „niemoc” samorządu. Najbardziej przerażającą rzeczą jest to, co nieznane.
– Po pewnym czasie najbardziej wrażliwym społecznie grupom ludności (głównie emeryci) skończą się pieniądze i „strategiczne” zapasy leków i żywności. Wtedy będą potrzebować pomocy. Pod koniec drugiego dnia walk, a odgłosy ostrzału artyleryjskiego słychać zewsząd, możemy z całą pewnością stwierdzić, że mieszkańcy Charkowa nie załamali się, nie czekają na „wizyty” wojsk rosyjskich, nie panikuj i wierzą w zwycięstwo Ukrainy – opowiada przyjaciel z Ukrainy.
- Tekst: Marek Śliwiński
- Zdjęcia: Ministerstwo Obrony Ukrainy, źródła własne