Strażnicy miejscy udzielili pomocy 5-latce po groźnym wypadku na hulajnodze

Strażnicy miejscy ze Starówki byli w niedzielę świadkami niebezpiecznego wypadku. Jadąca na hulajnodze 5-latka nie opanowała rozpędzonego pojazdu i z dużym impetem uderzyła głową w słup znaku drogowego. Strażnicy natychmiast udzielili jej pomocy przedmedycznej.

W niedzielę 9 marca, strażniczka i strażnik uczestniczący w akcji zabezpieczenia Starówki byli świadkami bardzo groźnie wypadku. Stromą ulicą Brzozową, zjeżdżało na hulajnogach dwoje małych dzieci. Jadący przodem starszy chłopiec zdołał ominąć stojący na chodniku znak drogowy. Niestety, podążająca za nim 5-letnia dziewczynka z dużą siłą uderzyła w metalowy słup. Dziecko upadło na ziemię i nieruchome pozostawało w szoku. Strażnicy natychmiast podbiegli do dziewczynki. Funkcjonariuszka – ratowniczka kwalifikowanej pomocy przedmedycznej fachowo oceniła stan dziecka, a kolega z patrolu natychmiast wezwał pogotowie. Strażnicy zatamowali krew i opatrzyli mocno rozbity łuk brwiowy, jak również zranioną w wyniku upadku nogę. Około kwadransa później karetka zabrała dziewczynkę wraz z mamą i bratem do szpitala dziecięcego. Strażniczka biorąca udział w tej interwencji podkreśla, że „5-latka przez cały czas była bardzo dzielna” i mimo dużego bólu pozwoliła udzielić sobie pomocy.

W warszawskiej straży miejskiej jest już 100 funkcjonariuszy z uprawnieniami ratownika, w tym 6 dyplomowanych ratowników medycznych.

  • Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z informacjami, zapraszamy do naszego serwisu ponownie!
  • Jeżeli podobał Ci się artykuł podziel się z innymi udostępniając go w mediach społecznościowych.

Źródło: Straż Miejska m.st. Warszawy

Strażnicy miejscy ratują dziecko pozostawione w niebezpiecznej sytuacji

Strażnicy miejscy ze Starówki, patrolujący w sylwestrowe przedpołudnie ulicę Brzozową interweniowali w bardzo niebezpiecznej sytuacji. Na skraju jezdni stał przez dłuższy czas otwarty samochód z pracującym silnikiem. W środku nikogo nie było. A przynajmniej tak się mogło wydawać…

Kiedy funkcjonariusze podeszli bliżej, okazało się że wewnątrz auta bawi się dziecko. Około 7-letni chłopiec został sam w samochodzie, który nie dość, że zaparkowany był na spadzistej ulicy, to w każdej chwili mógł ktoś nim odjechać… Białe auto nie było zamknięte. Strażnicy otworzyli drzwi od strony kierowcy, wyłączyli silnik i rozpoczęli rozmowę z chłopcem. Nieco przestraszony malec powiedział, że parę minut wcześniej jego tata z bratem udał się do pracy. Strażnicy poczekali jeszcze chwilę, uspokajając zaniepokojonego chłopca, ale ponieważ ojciec nie wracał – o sytuacji dziecka pozostawionego bez opieki zawiadomiono policję. Dopiero po około godzinie do samochodu wrócił kierowca, który poniósł konsekwencję zarówno w związku z niestosowaniem się do przepisów prawa o ruchu drogowym jak i pozostawieniem dziecka bez opieki.

Warto przy tej okazji przypomnieć, że w czasie postoju kierowca jest zobowiązany wyłączyć silnik i zabezpieczyć pojazd przed uruchomieniem go przez osoby niepowołane. Takie wykroczenie zagrożone jest mandatem w wysokości do 3000 złotych, bo konsekwencje zaniechania ostrożności w takiej sytuacji mogą być tragiczne.

  • Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z informacjami, zapraszamy do naszego serwisu ponownie!
  • Jeżeli podobał Ci się artykuł podziel się z innymi udostępniając go w mediach społecznościowych.

Źródło: Straż Miejska m.st. Warszawy