Kontrowersje wokół płatnego parkingu w CH Skorosze w Warszawie

W ostatnich dniach w Centrum Handlowym Skorosze w Warszawie wprowadzi nowy system opłat za parkowanie. Zmiana ta wywołała spore poruszenie zarówno wśród klientów, jak i pracowników.

Zgodnie z nowymi zasadami, pierwsze 10 minut postoju będzie bezpłatne, o ile kierowca opuści parking w tym czasie. Po przekroczeniu tego limitu będzie naliczana opłata w wysokości 5 zł za każdą rozpoczętą godzinę. W praktyce oznacza to, że nawet krótka wizyta w sklepie — choćby po odbiór paczki czy szybkie zakupy — może wiązać się z koniecznością uiszczenia opłaty.

Wielu klientów podkreśla, że to dość kontrowersyjna decyzja, szczególnie że CH Skorosze nie należy do największych centrów handlowych w Warszawie. Dla porównania — w innych popularnych galeriach handlowych, takich jak Blue City, Galeria Mokotów czy Wola Park, bezpłatny czas postoju wynosi od 1,5 do nawet 3 godzin, co pozwala spokojnie zrobić zakupy czy zjeść posiłek.

– To jakiś absurd. W innych centrach mogę spokojnie zrobić zakupy, napić się kawy, a tutaj nawet nie zdążę wejść do sklepu bez obawy, że zapłacę za parking – mówi jeden z klientów, z którym rozmawiał nasz reporter.

Nie tylko klienci będą czuć się pokrzywdzeni. Jak udało nam się ustalić, pracownicy CH Skorosze również będą płacić za parkowanie. Z nieoficjalnych informacji, do których dotarła nasza redakcja, wynika, że zarząd udostępnił im specjalny system abonamentowy, jednak jego ceny budzą zdziwienie:

Według treści wewnętrznego dokumentu przekazanego pracownikom przez zarządcę parkingu, zaproponowano trzy warianty abonamentów:

  • abonament miesięczny – 50 zł z VAT,
  • abonament 3-miesięczny – 450 zł z VAT,
  • abonament roczny – aż 350 zł miesięcznie.

Trudno zrozumieć, ceny subskrypcji , zamiast oferować rabaty dla osób zatrudnionych na stałe.

Wielu pracowników, z którymi rozmawialiśmy, nie kryje frustracji.

– To niesprawiedliwe. Pracujemy tu codziennie, często po 8–12 godzin, a teraz mamy jeszcze dopłacać za możliwość dojazdu do pracy. To odbiera sens całej sytuacji – komentuje jedna z pracownic jednego ze sklepów.

Decyzja o wprowadzeniu płatnego parkingu spotkała się z falą krytyki w mediach społecznościowych. Wielu użytkowników zapowiada, że po prostu przestanie odwiedzać CH Skorosze, wybierając inne galerie, gdzie parkowanie jest darmowe przez dłuższy czas.

Eksperci ds. marketingu i handlu detalicznego zwracają uwagę, że taka decyzja może mieć negatywne skutki dla samych najemców. Mniejszy ruch klientów oznacza niższe obroty, a w dłuższej perspektywie — również problemy z utrzymaniem najemców.

Na razie przedstawiciele centrum nie odnieśli się publicznie do krytyki. Pozostaje pytanie, czy nowe zasady utrzymają się na dłużej, czy też presja klientów i sprzedawców zmusi zarządcę obiektu do ponownego przemyślenia decyzji.

Z naszej obserwacji wynika również, że po wprowadzeniu opłat parking w CH Skorosze wyraźnie opustoszał. W godzinach, w których dotychczas trudno było znaleźć wolne miejsce, obecnie duża część miejsc parkingowych pozostaje pusta. To może świadczyć o tym, że część klientów faktycznie zrezygnowała z odwiedzania centrum.

📸fot. Emilia „Chyża” Śliwińska

  • Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z informacjami, zapraszamy do naszego serwisu ponownie!
  • Jeżeli podobał Ci się artykuł podziel się z innymi udostępniając go w mediach społecznościowych.
  • Jesteś świadkiem wypadku lub pożaru, masz dla nas ciekawy temat z Twojego miasta lub okolicy, którym warto się zająć – napisz do nas!

Samochodowe trupy w Ursusie. Nocny proceder pod osłoną ciemności

Centrum Handlowe Skorosze, zlokalizowane w dynamicznie rozwijającej się południowo-zachodniej części Warszawy, w otoczeniu gęsto zaludnionych osiedli Ursusa i Włoch, przygotowuje się do wprowadzenia nowego rozwiązania – systemu szlabanów i płatnego parkowania. Decyzja ta ma na celu ograniczenie procederu długotrwałego zajmowania miejsc parkingowych przez kierowców, którzy pozostawiają swoje auta na wiele dni, często traktując teren centrum jak prywatny parking.

Jednak problem nie kończy się na zajętych miejscach. Z informacji uzyskanych od okolicznych mieszkańców wynika, że porzucone samochody – wraki – są nocą wywożone z terenu centrum i pozostawiane w pobliskich uliczkach oraz na chodnikach. Często w miejscach objętych zakazem postoju, gdzie blokują swobodny dostęp pieszym, rodzicom z wózkami i dzieciom, a także osobom starszym.

Straż miejska podejmuje interwencje, wkłada za wycieraczki wezwania, wysyła pisma do właścicieli wraków – jednak działania te okazują się nieskuteczne. Samochody nadal zalegają, psując estetykę okolicy i stwarzając zagrożenie dla bezpieczeństwa pieszych.

Sprawą zainteresował się również dobrze znany w sieci społecznik i aktywista drogowy, Maksym Szewczuk, w internecie znany jako Konfitura w Akcji. – „Od miesięcy dokumentuję sytuację w Ursusie. Wraki są wywożone z parkingu czy z okolic centrum i zostawiane gdzie popadnie. Kierowcy, zamiast rozwiązać problem, tylko przerzucają go na innych – mieszkańców, którzy potem muszą lawirować między zniszczonymi samochodami na chodnikach” – mówi reporterowi Szewczuk.

Zapewne nowe zasady parkowania w Centrum Handlowym mają być krokiem w stronę uporządkowania sytuacji. Pytanie jednak, czy płatne parkowanie wystarczy, by skutecznie rozwiązać problem wraków samochodowych w Ursusie.

Mieszkańcy apelują o stanowcze działania służb i władz samorządowych. – „To nie jest tylko kwestia estetyki. Wraki blokują dojście do szkoły, do sklepu, do przystanków. To codzienny problem, który trzeba wreszcie rozwiązać” – podkreślają.

Na razie pozostaje czekać na efekty wprowadzenia szlabanów i przyglądać się, czy nowe regulacje faktycznie wpłyną na poprawę sytuacji.

📸 fot. Marek Śliwiński

  • Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z informacjami, zapraszamy do naszego serwisu ponownie!
  • Jeżeli podobał Ci się artykuł podziel się z innymi udostępniając go w mediach społecznościowych.
  • Jesteś świadkiem wypadku lub pożaru, masz dla nas ciekawy temat z Twojego miasta lub okolicy, którym warto się zająć – napisz do nas!

Parkowała na kopercie z podrobionym dokumentem. Agresja wymusiła użycie siły

Strażnicy miejscy ujawnili fałszywą kartę parkingową wystawioną na inną osobę. Gdy na miejsce wezwano policję, kobieta, która przyznała się do parkowania na kopercie, stała się agresywna. Funkcjonariusze musieli użyć siły fizycznej i kajdanek.

Podczas czwartkowej kontroli nieprawidłowego parkowania na terenie dzielnicy Praga-Południe, tuż po godzinie 13:00, funkcjonariusze zauważyli ciemnoszarą toyotę zaparkowaną na kopercie dla osoby z niepełnosprawnością. Uwagę strażników zwrócił fakt, że karta parkingowa została umieszczona w sposób uniemożliwiający odczytanie daty jej ważności. Ponadto funkcjonariusz przypomniał sobie, że na początku kwietnia ten sam pojazd parkował na niebieskiej kopercie, używając przeterminowanej karty parkingowej. Interwencja zakończyła się sporządzeniem wniosku do sądu o ukaranie osoby kierującej. Tym razem, gdy strażnik próbował odczytać datę ważności karty, zauważył, że jedna z cyfr została przerobiona. W związku z podejrzeniem sfałszowania dokumentu na miejsce wezwano policję. Oczekując na policjantów strażnicy zauważyli podchodzącą do toyoty kobietę, która przyznała, że to ona zaparkowała pojazd na kopercie. Strażnicy poprosili ją o okazanie karty. Z bliska było widać, że bez wątpienia została przerobiona, a ponadto wystawiona na inną osobę. Kiedy kobieta dowiedziała się, że na miejsce jedzie policja, stała się agresywna. Próbowała odebrać kartę strażnikom, a nawet … wyrwać szybę w radiowozie. Funkcjonariusze musieli ją obezwładnić.

– Tym zachowaniem kierująca nie poprawiła swojej sytuacji – mówi inspektor Dariusz Janczewski z VII Oddziału Terenowego. Pamiętam, że podczas poprzedniej interwencji pani nie była aż tak agresywna. Nie przyjęła tylko mandatu i sprawa została skierowana do sądu. Dzisiejsza sytuacja może mieć wpływ na jego decyzję.
Po przybyciu na miejsce policjanci poinformowali, że w sprawie podrobionego dokumentu zostaną wszczęte czynności. Niezależnie od tego kierująca odpowie za postój na kopercie bez wymaganych uprawnień i posługiwanie się cudzym dokumentem. Ta sprawa też trafi do sądu.

  • Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z informacjami, zapraszamy do naszego serwisu ponownie!
  • Jeżeli podobał Ci się artykuł podziel się z innymi udostępniając go w mediach społecznościowych.

Źródło: Straż Miejska m.st. Warszawy

Straży ruszyli na interwencję, ale pożaru nie było. Fałszywy alarm na Bemowie.

Dziś straż pożarna została wezwana do interwencji w parkingu podziemnym przy ul. Osmańczyka 28. Alarm pożarowy uruchomił się w jednym z budynków, co natychmiast wzbudziło niepokój i wymagało szybkiej reakcji służb ratunkowych. Na miejsce wysłano trzy zastępy straży pożarnej, w tym specjalistyczny wóz z drabiną, gotowy do udzielenia pomocy w razie potrzeby.

Po dotarciu na miejsce, strażacy przystąpili do dokładnego sprawdzenia sytuacji. Okazało się, że alarm był fałszywy. Z informacji, które udało się uzyskać, wynika, że ktoś przypadkowo lub celowo wcisnął czerwony przycisk, tzw. ręczny ostrzegacz pożarowy. Działanie to wywołało niepotrzebną panikę i zmusiło służby do podjęcia interwencji, mimo że w rzeczywistości nie doszło do żadnego pożaru.

Strażacy, pomimo braku zagrożenia, musieli przeprowadzić pełne sprawdzenie obiektu, aby upewnić się, że nie ma żadnego rzeczywistego niebezpieczeństwa. Takie działania są standardową procedurą w przypadku aktywacji alarmu pożarowego. Po szczegółowej weryfikacji, potwierdzono, że nie występuje żadne zagrożenie pożarowe, a sytuacja została uznana za opanowaną.

Fałszywe alarmy pożarowe, choć nie stanowią bezpośredniego zagrożenia dla życia, wiążą się z dużymi kosztami i mogą prowadzić do niepotrzebnego stresu. Tego typu sytuacje mogą mieć różne przyczyny. Często winą za fałszywe alarmy obarczane są niesprawne urządzenia. Może to być np. uszkodzenie czujników dymu, awaria systemu sygnalizacji pożarowej czy nieprawidłowe działanie ręcznych ostrzegaczy pożarowych.

Warto dodać, że każdy fałszywy alarm wiąże się z koniecznością mobilizacji służb ratunkowych, co nie tylko angażuje czas i zasoby, ale także może spowodować opóźnienia w dotarciu straży pożarnej do rzeczywistych zagrożeń. Ponadto, takie alarmy mogą prowadzić do zbędnych kosztów finansowych związanych z przeprowadzonymi akcjami ratunkowymi, a także do utraty zaufania w systemy bezpieczeństwa, jeżeli fałszywe alarmy będą się zdarzać zbyt często.

Jak zapobiegać fałszywym alarmom?

Aby uniknąć tego typu sytuacji, warto regularnie kontrolować i konserwować systemy przeciwpożarowe w budynkach, w tym sprawdzać sprawność czujników, instalacji alarmowych oraz ręcznych ostrzegaczy. Również edukacja pracowników oraz mieszkańców w zakresie właściwego użytkowania systemów alarmowych i rozpoznawania rzeczywistych zagrożeń pożarowych może znacząco wpłynąć na zmniejszenie liczby fałszywych alarmów.

Podobne incydenty przypominają nam o istotnej roli odpowiednich procedur bezpieczeństwa i sprawnych systemów ochrony przeciwpożarowej w budynkach, które mogą w każdej chwili uratować życie. Jednak równie ważne jest, by odpowiedzialnie i świadomie korzystać z tych systemów, by nie narażać służb ratunkowych na zbędną pracę w sytuacjach, które nie stanowią rzeczywistego zagrożenia.

  • Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z informacjami, zapraszamy do naszego serwisu ponownie!
  • Jeżeli podobał Ci się artykuł podziel się z innymi udostępniając go w mediach społecznościowych.

Zdjęcia: Kamil Kozak

Driftował na MOP-ie bez prawa jazdy – „widownią” była policja!

22-letni kierowca BMW postanowił urządzić popis driftu na parkingu MOP Mieszkowo. Nie przewidział jednak, że „widzami” staną się policjanci z piaseczyńskiej drogówki. Jak się okazało, to nie niebezpieczne manewry były jego największym problemem. Mężczyzna nie posiadał prawa jazdy, co oznacza, że nie tylko nie powinien driftować, ale nie miał prawa znaleźć się za kierownicą. Sprawa swój finał będzie miała w sądzie, a czas bez uprawnień prawdopodobnie jeszcze się wydłuży.

Młodzi kierowcy na miejsce swoich „popisów” wybierają parkingi przy centrach handlowych, targowiska lub inne puste place. To tam próbują swoich sił w brawurowej jeździe, nie zdając sobie sprawy, jak duże zagrożenie mogą stworzyć dla siebie i innych. Tym razem 22-letni kierujący BMW postanowił sprawdzić swoje umiejętności na parkingu Miejsca Obsługi Podróżnych Mieszkowo. Na jego nieszczęście na miejscu znajdowali się także funkcjonariusze z piaseczyńskiej drogówki.

Policjanci zauważyli, jak kierujący BMW wykonuje niebezpieczne manewry, z dużą prędkością wprowadzając auto w poślizg, co stwarzało ryzyko dla innych użytkowników parkingu. Policjanci podjęli więc natychmiastową interwencję.

Podczas sprawdzania dokumentów wyszło na jaw, że 22-letni obywatel Ukrainy w ogóle nie posiada prawa jazdy. Oznacza to, że nie tylko nie powinien wykonywać driftów, ale również w ogóle nie miał prawa siedzieć za kierownicą pojazdu. Teraz jego sprawa trafi do sądu, który zdecyduje o dalszych konsekwencjach. Można się spodziewać, że okres, w którym młody mężczyzna nie będzie mógł legalnie prowadzić pojazdu, jeszcze się wydłuży.

Takie sytuacje, niestety, nie należą do rzadkości. Wielu młodych kierowców, pod wpływem filmów i mediów społecznościowych, próbuje swoich sił w driftowaniu na publicznych drogach i parkingach. Warto jednak pamiętać, że tego typu zachowania są nie tylko niezgodne z przepisami, ale przede wszystkim skrajnie niebezpieczne.

Pamiętajmy o tym, że driftowanie wymaga odpowiednich warunków, doświadczenia i znajomości techniki jazdy. Próby wykonywania tego typu manewrów w miejscach publicznych mogą skończyć się tragicznie – zarówno dla kierowcy, jak i przypadkowych osób, które znajdą się w pobliżu, a chwila zabawy może kosztować znacznie więcej, niż się wydaje. Brak prawa jazdy, grzywna, zakaz prowadzenia pojazdów, a w najgorszym przypadku – wypadek. Zamiast ryzykować na parkingu czy ulicy, lepiej zadbać o swoje umiejętności w legalny i bezpieczny sposób, pamiętając o tym, że droga to nie tor wyścigowy!

  • Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z informacjami, zapraszamy do naszego serwisu ponownie!
  • Jeżeli podobał Ci się artykuł podziel się z innymi udostępniając go w mediach społecznościowych.

podkom. Magdalena Gąsowska/kś

KPP w Piasecznie