Akt wandalizmu w Młochowie – spłonął teren przygotowany dla pasjonatów ASG

W nocy z niedzieli na poniedziałek doszło do dramatycznego zdarzenia w Młochowie. Nieznani sprawcy podpalili nowo zagospodarowany teren przeznaczony dla miłośników rozgrywek ASG i szkoleń militarnych. Miejsce to zostało niedawno przekazane przez Gminę Nadarzyn grupie Team Nadarzyn Chrobry II, która przez ostatnie miesiące z ogromnym zaangażowaniem pracowała nad jego przystosowaniem.

Członkowie grupy, wspólnie z ekipą Biały Kieł Airsoft, zainwestowali własne środki finansowe, czas i siły w uporządkowanie terenu. Ich celem było stworzenie bezpiecznej i atrakcyjnej przestrzeni dla lokalnej społeczności graczy ASG oraz wszystkich zainteresowanych militarnymi aktywnościami w regionie. Niestety, ich starania zostały brutalnie przerwane.

Zniszczenia są poważne, a całe wydarzenie odbiło się szerokim echem wśród mieszkańców i środowiska airsoftowego. Wiele wskazuje na to, że komuś nie spodobała się inicjatywa młodych pasjonatów. Sprawa została już zgłoszona na policję, a organizatorzy proszą wszystkich, którzy mogli być świadkami zdarzenia lub posiadają jakiekolwiek informacje, o kontakt.

To smutny przykład tego, jak łatwo można zniweczyć czyjąś społeczną pracę i pasję. Mimo wszystko członkowie grupy zapowiadają, że nie zrezygnują z działalności i zrobią wszystko, by odbudować to, co zostało zniszczone.

📢 Jeśli widzieliście coś podejrzanego tej nocy w okolicy – dajcie znać.
Sprawa została zgłoszona na policję.
Dziękujemy wszystkim za wsparcie – nie składamy broni! 💪

  • Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z informacjami, zapraszamy do naszego serwisu ponownie!
  • Jeżeli podobał Ci się artykuł podziel się z innymi udostępniając go w mediach społecznościowych.

📸 fot. Team Nadarzyn Chrobry ll

Groźny pożar na Grochowie: Spłonęła ponad 200-letnia dzwonnica – cenny zabytek prawobrzeżnej Warszawy

Kłęby dymu, płomienie i zagrożenie dla jednego z najcenniejszych drewnianych zabytków prawobrzeżnej Warszawy. We wtorkowe popołudnie ponad 200-letnia dzwonnica przy ulicy Grochowskiej stanęła w ogniu. Obiektu nie udało się niestety, uchronić przed zniszczeniami, za to dzięki wysiłkom służb nikt nie ucierpiał.

We wtorek, 15 kwietnia, podczas patrolu w rejonie Kamionka, strażnicy miejscy z VII Oddziału Terenowego zauważyli kłęby dymu i ogień wydobywający się z drewnianej dzwonnicy znajdującej się na terenie Parafii Bożego Ciała przy ulicy Grochowskiej, w pobliżu Sanktuarium Matki Boskiej Zwycięskiej. Funkcjonariusze natychmiast udali się na miejsce pożaru. Płonęła zabytkowa, ponad dwustuletnia dzwonnica – jeden z najcenniejszych drewnianych zabytków architektury sakralnej na terenie prawobrzeżnej Warszawy. Na miejscu działania ratownicze rozpoczęły już jednostki straży pożarnej oraz policji. Strażnicy niezwłocznie skontaktowali się z dowódcą akcji gaśniczej i otrzymali zadanie zabezpieczenia terenu. Funkcjonariusze natychmiast odgrodzili dostęp do miejsca zdarzenia, aby wykluczyć zagrożenie osób postronnych. Nasi funkcjonariusze wraz z policją objęli też działaniami jezdnię ulicy Grochowskiej, organizując objazdy i umożliwiając sprawne działania służbom ratunkowym. Strażnicy pozostawali na miejscu do czasu opanowania żywiołu i zakończenia działań przez straż pożarną.

– W takich sytuacjach najważniejsze jest umożliwienie służbom skutecznego przeprowadzenia akcji ratowniczej oraz eliminacja zagrożenia dla osób przebywających w okolicy – powiedział starszy inspektor Mariusz Stangret, doświadczony rejonowy z Pragi-Południe.
Cała akcja trwała dwie godziny. Strażnicy zakończyli działania po godzinie dwudziestej.

  • Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z informacjami, zapraszamy do naszego serwisu ponownie!
  • Jeżeli podobał Ci się artykuł podziel się z innymi udostępniając go w mediach społecznościowych.

Źródło: Straż Miejska m.st. Warszawy

Śledztwo w toku – odsłaniamy kulisy tragicznego pożaru w Pszowie

Wieczorem 13 kwietnia 2025 roku w Pszowie (woj. śląskie) doszło do dramatycznego zdarzenia – pożaru budynku mieszkalnego przy ulicy Lubomskiej. Ogień, który wybuchł około godziny 18:30, szybko objął całą konstrukcję, w której przebywało wówczas 18 osób. Niestety, bilans tej tragedii jest bardzo bolesny – zginęło pięć osób.

Jako pierwsi na miejsce dotarli miejscowi dzielnicowi. Nie czekając na wsparcie, przystąpili do ewakuacji mieszkańców i poinformowali dyżurnego o konieczności zadysponowania większej liczby zastępów straży pożarnej. Ich szybka reakcja pozwoliła uratować wiele osób.

W wyniku pożaru śmierć poniosła 36-letnia kobieta oraz czterech mężczyzn w wieku od 49 do 69 lat. Kolejna osoba – 69-letni mężczyzna – z objawami zatrucia tlenkiem węgla został przewieziony do szpitala. Jedenaście osób, które straciły dach nad głową, znalazło tymczasowe schronienie w lokalnym motelu, a jedna osoba została przyjęta przez znajomego.

W trakcie akcji ucierpiało również dwóch funkcjonariuszy. Jeden z nich, z podejrzeniem zatrucia czadem, został hospitalizowany, jednak po kilku godzinach wrócił do zdrowia. Drugi policjant, po otrzymaniu pomocy medycznej na miejscu, natychmiast powrócił do działań.

Prace na miejscu tragedii nadzorował Zastępca Komendanta Wojewódzkiego Policji w Katowicach, inspektor Jacek Stelmach. W działaniach uczestniczyli również I Zastępca Komendanta Powiatowego Policji w Wodzisławiu Śląskim nadkomisarz Adam Marekwica oraz policyjna grupa dochodzeniowo-śledcza, biegły sądowy z zakresu pożarnictwa i przedstawiciel Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.

Obecnie trwa intensywne śledztwo pod nadzorem prokuratury, mające na celu ustalenie przyczyn wybuchu pożaru. To, co dokładnie doprowadziło do tej tragedii, będzie znane po zakończeniu prac biegłych i analizy zebranego materiału dowodowego.

– To był jeden z najtrudniejszych pożarów w ostatnich latach. Sytuacja rozwijała się bardzo dynamicznie, a gęsty dym i wysoka temperatura utrudniały działania ratunkowe – przekazał bryg. Michał Król, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Wodzisławiu Śląskim. – Dzięki ofiarności i szybkiej reakcji służb udało się uratować znaczną część mieszkańców, jednak niestety nie wszystkich. To ogromna tragedia.

  • Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z informacjami, zapraszamy do naszego serwisu ponownie!

Zdjęcia: KWP w Katowicach/policja.pl

Alarm przeciwpożarowy w sklepie Target przy Szóstej Alei w Nowym Jorku. Na miejscu zjawili się strażacy z… KING KONGIEM na masce!

Nowy Jork, 5 kwietnia 2025 r. — popołudniem klienci sklepu Target przy Szóstej Alei w dzielnicy Chelsea zostali zaskoczeni głośnym alarmem przeciwpożarowym. Chociaż sytuacja wyglądała groźnie, wszystko wskazuje na to, że doszło do przypadkowego uruchomienia czujki dymu. Na miejsce natychmiast zadysponowano kilka jednostek nowojorskiej straży pożarnej (FDNY), które w ciągu kilku minut zjawiły się pod budynkiem.

Zgodnie z procedurą ewakuowano klientów i pracowników sklepu. Na szczęście nikt nie odniósł obrażeń, a działania straży pożarnej przebiegały bardzo sprawnie. Służby szybko sprawdziły cały obiekt, nie stwierdzając obecności ognia ani dymu. Najprawdopodobniej przyczyną fałszywego alarmu była nadmierna ilość kurzu w okolicach jednej z czujek lub chwilowe spięcie w systemie.

Wśród mieszkańców i turystów, którzy obserwowali akcję, największe zainteresowanie wzbudził… nietypowy detal jednego z wozów strażackich. Na przodzie pojazdu znajdowała się duża figurka KING KONGA — giganta z kultowych japońskich filmów. To nie przypadek. Jak się okazuje, każda jednostka FDNY ma prawo do umieszczania swojej „maskotki” lub symbolu, który wyróżnia ją na tle innych.

– To nasz talizman. Mówią, że KING KONG walczy z potworami. A my robimy to z ogniem – żartobliwie skomentował jeden ze strażaków z jednostki Engine 3, która brała udział w akcji. – Każda jednostka ma coś swojego: jedni mają pluszowego misia, inni rekina, a my mamy KING KONGA. To część naszej tożsamości i tradycji.

Całe zajście trwało około 40 minut. Po dokładnym sprawdzeniu instalacji i otrzymaniu zgody od służb, klienci mogli wrócić do sklepu. Pracownicy Targetu podkreślają, że bezpieczeństwo klientów to dla nich priorytet i przeproszono za niedogodności.

Mimo że był to fałszywy alarm, mieszkańcy dzielnicy zareagowali ze zrozumieniem — i z uśmiechem. – Lepiej, żeby to była fałszywa czujka niż prawdziwy pożar. A KING KONG? Super sprawa! — mówiła jedna z klientek opuszczająca teren sklepu.

  • Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z informacjami, zapraszamy do naszego serwisu ponownie!
  • Jeżeli podobał Ci się artykuł podziel się z innymi udostępniając go w mediach społecznościowych.

Zdjęcia: Luka&Maro

Pożar śmieciarki na skrzyżowaniu Conrada i Kwitnącej

Do niebezpiecznego zdarzenia doszło na warszawskich Bielanach, na skrzyżowaniu ulic Josepha Conrada z Kwitnącą. Straż pożarna szybko podjęła działania gaśnicze, dzięki czemu udało się opanować sytuację i zapobiec rozprzestrzenieniu się ognia.

Na szczęście w wyniku zdarzenia nikt nie ucierpiał, a szybka reakcja służb pozwoliła uniknąć większych strat.

Podobne incydenty przypominają o konieczności ostrożnego postępowania z odpadami, zwłaszcza tymi, które mogą być łatwopalne. Warto pamiętać, by nie wrzucać do śmieci substancji łatwopalnych, baterii czy innych niebezpiecznych materiałów, które mogą doprowadzić do podobnych zdarzeń.

  • Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z informacjami, zapraszamy do naszego serwisu ponownie!
  • Jeżeli podobał Ci się artykuł podziel się z innymi udostępniając go w mediach społecznościowych.

Zdjęcia: Kamil

Składowisko w Sokołowie znów płonie. Przypadek czy celowe działanie?

W poniedziałek, 24 marca 2025 roku, w miejscowości Sokołów (powiat pruszkowski) doszło do kolejnego pożaru składowiska odpadów przy ulicy Wacława. Płomienie szybko objęły znaczną część terenu, a kłęby gęstego dymu były widoczne z dużej odległości.

Na miejsce natychmiast zadysponowano jednostki Państwowej Straży Pożarnej z Pruszkowa oraz liczne zastępy Ochotniczej Straży Pożarnej z powiatu pruszkowskiego. Strażacy walczą z ogniem, starając się zapobiec jego dalszemu rozprzestrzenianiu.

Na ten moment nie odnotowano osób poszkodowanych. Przyczyny pożaru nie są jeszcze znane, a służby prowadzą działania mające na celu jego ugaszenie oraz zabezpieczenie terenu. Nie wiadomo również, jakie substancje mogły ulec spaleniu, co może mieć wpływ na środowisko i jakość powietrza w okolicy.

To już kolejny pożar składowiska w tym roku, co budzi liczne obawy wśród mieszkańców Sokołowa i okolic. Składowisko w tej samej lokalizacji miało już miejsce w styczniu oraz lutym, co rodzi pytania o przyczyny tych incydentów. Choć nie ma jeszcze oficjalnych informacji, czy pożary mają charakter celowy, władze nie wykluczają, że mogły zostać one wywołane przez osoby trzecie. Zwiększona częstotliwość pożarów w tym samym miejscu sprawia, że nie można wykluczyć działań mających na celu sabotaż lub inne nielegalne akty.

Warto jednak zaznaczyć, że składowisko jest pod okiem kamer i pilnowane przez ochronę, co sugeruje, że pożary mogły być wywołane mimo zaawansowanych zabezpieczeń. Władze lokalne oraz straż pożarna zapowiadają podjęcie bardziej intensywnych działań mających na celu zbadanie przyczyn oraz poprawę zabezpieczeń składowiska. Działania te mogą obejmować instalację dodatkowych kamer monitorujących, wzmocnienie patroli ochrony oraz szczegółowe dochodzenia dotyczące przepisów dotyczących składowania odpadów.

Służby apelują o ostrożność i przypominają, aby unikać przebywania w pobliżu miejsca zdarzenia z uwagi na możliwość obecności niebezpiecznych substancji w powietrzu. Mieszkańcy są również zachęcani do zgłaszania wszelkich podejrzanych zachowań w rejonie składowiska.

Będziemy na bieżąco informować o rozwoju sytuacji.

  • Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z informacjami, zapraszamy do naszego serwisu ponownie!
  • Jeżeli podobał Ci się artykuł podziel się z innymi udostępniając go w mediach społecznościowych.

Zdjęcia: Marek Śliwiński

Błyskawiczna Akcja Strażaków. Pożar Nieużytków w Książenicach Opanowany

W godzinach wieczornych w sobotę, 22 marca 2025 roku w miejscowości Książenice (woj. mazowieckie, powiat grodziski) doszło do pożaru nieużytków. Ogień szybko się rozprzestrzeniał, jednak dzięki błyskawicznej reakcji straży pożarnej udało się zapobiec większym stratom. Na szczęście zdarzenie nie spowodowało zniszczeń w infrastrukturze ani nie zagroziło życiu i zdrowiu mieszkańców.

Strażacy po opanowaniu ognia przystąpili do dokładnego dogaszania pogorzeliska, by wykluczyć ryzyko ponownego zapłonu. Choć przyczyna pożaru nie jest jeszcze oficjalnie potwierdzona, świadkowie twierdzą, że widzieli podejrzane osoby w pobliżu miejsca zdarzenia. Według ich relacji w okolicy poruszał się biały opel corsa, którego kierowca mógł mieć związek z wybuchem pożaru.

Służby prowadzą postępowanie w celu ustalenia okoliczności zdarzenia. Apeluje się do mieszkańców o ostrożność i zgłaszanie wszelkich podejrzanych sytuacji.

  • Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z informacjami, zapraszamy do naszego serwisu ponownie!
  • Jeżeli podobał Ci się artykuł podziel się z innymi udostępniając go w mediach społecznościowych.

Zdjęcia: Kamil Kozak

„Pożar i zadymienie w pustostanie przy ulicy Muszkieterów: Szybka reakcja strażników miejskich zapobiegła tragedii”

Pożar i zadymienie w pustostanie przy ulicy Muszkieterów. Szybka i zdecydowana reakcja strażników miejskich zapobiegła ludzkiej tragedii i rozprzestrzenieniu się ognia.

13 marca w trakcie nocnej kontroli miejsc przebywania osób w kryzysie bezdomności, strażnicy miejscy z III Oddziału Terenowego natknęli się na pustostan z którego wydobywał się gęsty, gryzący dym. Część zabudowy stała w płomieniach. Funkcjonariusze przez dyżurnego zawiadomili straż pożarną. Miejsce było znane strażnikom. Wiedzieli, że mogą przybywać w nim osoby w kryzysie bezdomności. Błyskawicznie podjęli decyzję, by sprawdzić wszystkie pomieszczenia zadymionego pustostanu. Weszli do środka płonącego budynku. W jednym z pokoi, mimo gęstego dymu, zauważyli mężczyznę, który spał owinięty kocem. Szczęśliwie udało się go dobudzić i wyprowadzić z pełnego dymu pustostanu. Na szczęście potwierdził, że tego dnia był tu tylko on. Przybyła na miejsce straż pożarna ugasiła ogień i oddymiła wszystkie pomieszczenia. Ratownicy z pogotowia podjęli decyzję o przewiezieniu uratowanego mężczyzny do szpitala na dalsze badania. Około godziny czwartej nad ranem zakończono akcję ratowniczą.

  • Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z informacjami, zapraszamy do naszego serwisu ponownie!
  • Jeżeli podobał Ci się artykuł podziel się z innymi udostępniając go w mediach społecznościowych.

Źródło: Straż Miejska m.st. Warszawy

Pożar śmietnika przy ul. Walerego Sławka w Ursusie

W sobotnie przedpołudnie, około godziny 11:00, strażacy z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 16 otrzymali zgłoszenie o pożarze kosza na śmieci w pobliżu Szkoły Podstawowej nr 4 przy ul. Walerego Sławka w Ursusie. Choć zdarzenie było niewielkie, wywołało duże zamieszanie wśród przechodniów.

Na miejsce natychmiast skierowano jeden zastęp straży pożarnej, który szybko opanował sytuację i ugasił palący się kosz na śmieci. Pożar nie stanowił bezpośredniego zagrożenia dla budynków ani ludzi, jednak jego widok wzbudził niepokój wśród mieszkańców i uczniów pobliskiej szkoły.

Przyczyny zapłonu nie są jeszcze znane, jednak nie wyklucza się możliwości zaprószenia ognia przez nieodpowiedzialne działanie lub samozapłon od niedopałków papierosów.

Strażacy przypominają o konieczności odpowiedniego gaszenia papierosów oraz unikania wyrzucania do koszy na śmieci materiałów łatwopalnych, co mogłoby przyczynić się do podobnych incydentów w przyszłości.

  • Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z informacjami, zapraszamy do naszego serwisu ponownie!
  • Jeżeli podobał Ci się artykuł podziel się z innymi udostępniając go w mediach społecznościowych.

Zdjęcia: Marek Śliwiński

Straży ruszyli na interwencję, ale pożaru nie było. Fałszywy alarm na Bemowie.

Dziś straż pożarna została wezwana do interwencji w parkingu podziemnym przy ul. Osmańczyka 28. Alarm pożarowy uruchomił się w jednym z budynków, co natychmiast wzbudziło niepokój i wymagało szybkiej reakcji służb ratunkowych. Na miejsce wysłano trzy zastępy straży pożarnej, w tym specjalistyczny wóz z drabiną, gotowy do udzielenia pomocy w razie potrzeby.

Po dotarciu na miejsce, strażacy przystąpili do dokładnego sprawdzenia sytuacji. Okazało się, że alarm był fałszywy. Z informacji, które udało się uzyskać, wynika, że ktoś przypadkowo lub celowo wcisnął czerwony przycisk, tzw. ręczny ostrzegacz pożarowy. Działanie to wywołało niepotrzebną panikę i zmusiło służby do podjęcia interwencji, mimo że w rzeczywistości nie doszło do żadnego pożaru.

Strażacy, pomimo braku zagrożenia, musieli przeprowadzić pełne sprawdzenie obiektu, aby upewnić się, że nie ma żadnego rzeczywistego niebezpieczeństwa. Takie działania są standardową procedurą w przypadku aktywacji alarmu pożarowego. Po szczegółowej weryfikacji, potwierdzono, że nie występuje żadne zagrożenie pożarowe, a sytuacja została uznana za opanowaną.

Fałszywe alarmy pożarowe, choć nie stanowią bezpośredniego zagrożenia dla życia, wiążą się z dużymi kosztami i mogą prowadzić do niepotrzebnego stresu. Tego typu sytuacje mogą mieć różne przyczyny. Często winą za fałszywe alarmy obarczane są niesprawne urządzenia. Może to być np. uszkodzenie czujników dymu, awaria systemu sygnalizacji pożarowej czy nieprawidłowe działanie ręcznych ostrzegaczy pożarowych.

Warto dodać, że każdy fałszywy alarm wiąże się z koniecznością mobilizacji służb ratunkowych, co nie tylko angażuje czas i zasoby, ale także może spowodować opóźnienia w dotarciu straży pożarnej do rzeczywistych zagrożeń. Ponadto, takie alarmy mogą prowadzić do zbędnych kosztów finansowych związanych z przeprowadzonymi akcjami ratunkowymi, a także do utraty zaufania w systemy bezpieczeństwa, jeżeli fałszywe alarmy będą się zdarzać zbyt często.

Jak zapobiegać fałszywym alarmom?

Aby uniknąć tego typu sytuacji, warto regularnie kontrolować i konserwować systemy przeciwpożarowe w budynkach, w tym sprawdzać sprawność czujników, instalacji alarmowych oraz ręcznych ostrzegaczy. Również edukacja pracowników oraz mieszkańców w zakresie właściwego użytkowania systemów alarmowych i rozpoznawania rzeczywistych zagrożeń pożarowych może znacząco wpłynąć na zmniejszenie liczby fałszywych alarmów.

Podobne incydenty przypominają nam o istotnej roli odpowiednich procedur bezpieczeństwa i sprawnych systemów ochrony przeciwpożarowej w budynkach, które mogą w każdej chwili uratować życie. Jednak równie ważne jest, by odpowiedzialnie i świadomie korzystać z tych systemów, by nie narażać służb ratunkowych na zbędną pracę w sytuacjach, które nie stanowią rzeczywistego zagrożenia.

  • Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z informacjami, zapraszamy do naszego serwisu ponownie!
  • Jeżeli podobał Ci się artykuł podziel się z innymi udostępniając go w mediach społecznościowych.

Zdjęcia: Kamil Kozak