W niedzielę, 1 grudnia 2024 roku, na Placu Zamkowym w Warszawie odbyła się manifestacja zorganizowana przez Koalicję na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły. Wydarzenie, które rozpoczęło się o godzinie 12:00, zgromadziło setki rodziców, nauczycieli oraz osób wspierających ich stanowisko przeciwko wprowadzeniu obowiązkowej edukacji seksualnej w polskich szkołach. Manifestujący przyjechali z całej Polski, aby wyrazić swoje stanowisko w tej sprawie. Manifestacja odbyła się pod hasłem „TAK dla edukacji! NIE dla deprawacji!”.
Organizatorzy i uczestnicy protestu wyrażali sprzeciw wobec wprowadzenia nowych regulacji, które przewidują obowiązkowe zajęcia z edukacji seksualnej dla dzieci i młodzieży w szkołach publicznych. Protest ten jest wyrazem sprzeciwu wobec wprowadzenia przedmiotu „edukacja zdrowotna” jako obowiązkowego, który ma obowiązywać we wszystkich szkołach od września 2025 roku. Według manifestantów, takie zmiany naruszają prawa rodziców do decydowania o wychowaniu swoich dzieci zgodnie z własnymi wartościami. Według manifestantów, takie zmiany naruszają prawa rodziców do decydowania o wychowaniu swoich dzieci zgodnie z własnymi wartościami. Obawy budzi również treść programów edukacyjnych, które zdaniem protestujących, promują ideologię niezgodną z tradycyjnymi wartościami rodzinnymi.
„Nie godzimy się na to, by państwo narzucało nam, jak mamy wychowywać nasze dzieci. Edukacja seksualna to wrażliwy temat, który powinien być omawiany w domu, a nie w szkole,” mówiła jedna z uczestniczek protestu.
Koalicja na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły podkreśla, że obowiązkowa edukacja seksualna w obecnym kształcie jest nie tylko niezgodna z przekonaniami wielu rodziców, ale także wprowadza elementy, które ich zdaniem mogą być szkodliwe dla dzieci. Organizacja wskazuje również na brak konsultacji społecznych przy wprowadzaniu nowych przepisów oraz ignorowanie głosów rodziców i nauczycieli.
„Nie jesteśmy przeciwni edukacji, ale chcemy, aby była ona zgodna z wolą rodziców i uwzględniała różnorodność przekonań. Obowiązkowość tych zajęć oznacza przymus, a nie edukację z wyboru,” podkreślał jeden z organizatorów.
Ministerstwo Edukacji i Nauki argumentuje, że obowiązkowa edukacja seksualna ma na celu zwiększenie świadomości młodych ludzi w zakresie zdrowia reprodukcyjnego, relacji interpersonalnych oraz przeciwdziałania przemocy i dyskryminacji. Przedstawiciele ministerstwa wskazują również, że programy nauczania zostały opracowane w oparciu o międzynarodowe standardy WHO i są dostosowane do wieku uczniów.
„Naszym celem jest przygotowanie młodych ludzi do odpowiedzialnego i świadomego życia. Program edukacji seksualnej jest narzędziem, które ma wspierać ich rozwój, a nie naruszać wartości rodzinne,” powiedział przedstawiciel resortu.
Protest na Placu Zamkowym to tylko jedno z wielu wydarzeń zapowiadanych przez środowiska sprzeciwiające się nowym przepisom. Organizatorzy zapowiadają kolejne manifestacje oraz działania prawne mające na celu zablokowanie wprowadzenia obowiązkowych zajęć z edukacji seksualnej. Z kolei władze wskazują na konieczność kontynuowania reform w systemie edukacji, aby lepiej odpowiadał na wyzwania współczesnego świata.
Niezależnie od dalszego rozwoju sytuacji, debata na temat edukacji seksualnej pozostaje jednym z najbardziej kontrowersyjnych tematów w polskiej edukacji, dzieląc społeczeństwo na zwolenników i przeciwników tych zmian.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z informacjami, zapraszamy do naszego serwisu ponownie!
Jeżeli podobał Ci się artykuł podziel się z innymi udostępniając go w mediach społecznościowych.
W ostatnich dniach w mediach społecznościowych pojawiły się informacje o niepokojącym zdarzeniu, do jakiego miało dojść w świetlicy Szkoły Podstawowej nr 2 w Markach. Sprawa wywołała duże zainteresowanie i niepokój wśród rodziców oraz mieszkańców miasta. W związku z tym zdarzeniem rodzice oraz opinia publiczna domagają się wyjaśnień.
Według doniesień, w czasie zajęć w świetlicy miało dojść do sytuacji zagrażającej bezpieczeństwu dzieci. Użytkownicy mediów społecznościowych podawali różne wersje zdarzenia, co dodatkowo wprowadziło chaos informacyjny. Jedni sugerowali brak nadzoru ze strony nauczycieli, inni mówili o agresywnym zachowaniu jednego z uczniów. W tej sytuacji postanowiliśmy zwrócić się z pytaniami do szkoły.
Wybór między tym, komu wierzyć – rodzicom czy szkole – jest trudny, ponieważ obie te instytucje pełnią różne role w życiu. Rodzice są dla dziecka opiekunami, którzy dbają o jego bezpieczeństwo i wychowanie. Zazwyczaj chcą dla dziecka jak najlepiej, ale ich zdanie może wynikać z osobistych doświadczeń i przekonań. Często zależy im na ochronie przed niebezpieczeństwami i trudnymi sytuacjami.
Szkoła natomiast jest miejscem, gdzie dziecko zdobywa wiedzę obiektywną i szeroką, w oparciu o naukowe podejście. Nauczyciele powinni prezentować różnorodne perspektywy i pozwalać uczniom na rozwijanie własnych poglądów, ale nie zawsze będą w stanie znać dziecko tak dobrze jak rodzice.
Zwróciliśmy się do szkoły z pytaniami dotyczącym incydentu, który miał miejsce 15 listopada 2024 roku.
Stanowisko szkoły:
Dyrekcja Szkoły Podstawowej nr 2 w Markach odniosła się do naszej prośby o komentarz. W przesłanym oświadczeniu zapewniono, że placówka dokładnie przeanalizowała całą sytuację.
„W trosce o dobro naszych uczniów oraz ich rodziców podjęliśmy działania mające na celu wyjaśnienie wszelkich okoliczności. Zebraliśmy szczegółowe informacje od nauczycieli, dzieci i innych osób przebywających w świetlicy w tym czasie. Zdarzenie, które miało miejsce, nie stanowiło poważnego zagrożenia dla bezpieczeństwa dzieci, a podjęte przez nas działania prewencyjne pozwoliły na szybkie załagodzenie sytuacji” – napisała dyrekcja szkoły.
Dyrekcja podkreśla również, że kadra pedagogiczna ściśle przestrzega procedur związanych z zapewnieniem bezpieczeństwa dzieci. Jednocześnie zaapelowano o unikanie rozpowszechniania niesprawdzonych informacji w mediach społecznościowych, które mogą wprowadzać niepotrzebne zamieszanie.
1. Czy sytuacja miała miejsce, i jeśli tak, jakie kroki zostały podjęte przez nauczycieli lub wychowawców świetlicy w związku z tym zdarzeniem?
7-letni chłopiec z klasy 1a tego dnia miał przy sobie nożyk, tak jak inne dzieci z tej klasy, gdyż tego dnia odbywały się zajęcia lekcyjne zgodne z programem nauczania, podczas których robili sałatki. Uczeń nie groził nikomu. Będąc w świetlicy po zajęciach wyjął nożyk z plecaka. W tym momencie jedna z nauczycielek świetlicy zobaczyła to, podeszła do chłopca i odebrała mu nożyk.
2. Czy Nauczycielka/wychowawca świetlicy została zraniona przez ucznia?
Nauczycielka nie została zraniona przez ucznia. Skaleczyła się powierzchownie w palec odbierając mu nożyk.
3. Czy szkoła dysponuje procedurą postępowania w przypadku zagrożenia bezpieczeństwa uczniów (posiadania niebezpiecznych przedmiotów)? Tak.
4. W jaki sposób szkoła zareagowała na sytuację, w której dziecko groziło rówieśnikowi?
Nie było takiej sytuacji.
5. Czy rodzice ucznia, który miał przy sobie przedmiot przypominający nóż, zostali poinformowani o zajściu? Jakie działania zostały podjęte w porozumieniu z nimi?
Rodzice ucznia, który miał nożyk do warzyw zostali poinformowani o wyjęciu przez ucznia nożyka z plecaka, gdy go odbierali tego dnia ze szkoły. Nauczycielka świetlicy oddała wtedy nożyk rodzicowi. W poniedziałek rano zostali wezwani na rozmowę do dyrekcji.
6.Jakie działania wychowawcze są planowane w celu rozwiązania sytuacji? Czy szkoła planuje rozmowy z dzieckiem oraz z jego rodzicami?
Sytuacja została już omówiona i rozwiązana w poniedziałek na rozmowie z dyrekcją. Szkoła na bieżąco współpracuje z dzieckiem i jego rodzicami.
7. Czy dziecko miało wcześniej problemy z zachowaniem lub podobne incydenty, które powinny być wzięte pod uwagę przy ocenie tej sytuacji?
Nigdy nie było takiego incydentu. Uczeń zachowuje się adekwatnie do swojego wieku. Opinia o jego funkcjonowaniu została przekazana właściwym instytucjom.
8. Czy szkoła planuje wprowadzenie jakichś działań prewencyjnych, aby zapobiec podobnym sytuacjom w przyszłości (np. zajęcia z zakresu rozwiązywania konfliktów, edukacja na temat bezpieczeństwa)?
W każdym roku szkolnym szkoła planuje, realizuje i ewaluuje działania wychowawczo-profilaktyczne przy współudziale nauczycieli, uczniów i rodziców. Uczniowie objęci są pomocą psychologiczno-pedagogiczną, w tym w zakresie kształtowania umiejętności społecznych. Współpracujemy z przedstawicielami Ośrodka Pomocy Społecznej, Sądu Rodzinnego, Komisariatu Policji, fundacji. Zapraszamy ich do szkoły i organizujemy spotkania dla rodziców i warsztaty dla uczniów i nauczycieli. W szkole realizowane są rekomendowane programy profilaktyczne.
9. Jakie wsparcie psychologiczne lub pedagogiczne będzie oferowane dziecku oraz ewentualnie jego rodzinie, aby zapobiec powtórzeniu się takiego zachowania?
Wsparcie psychologiczne lub pedagogiczne jest oferowane każdemu uczniowi szkoły za wiedzą i zgodą rodziców.
10.Czy szkoła podjęła współpracę z instytucjami zewnętrznymi (np. poradnią psychologiczno-pedagogiczną) w celu wsparcia dziecka? Tak.
11. Czy sytuacja została zgłoszona do odpowiednich służb, takich jak policja lub kuratorium oświaty, w celu dalszego rozwiązania problemu?
W związku z niespójnymi informacjami przekazanymi od rodziców, które są niespójne z relacjami nauczycieli świetlicy, rozbieżności w informacji o zdarzeniu będzie rozstrzygała Policja, Sąd i Kuratorium.
12. Jakie środki ochrony zostały podjęte w celu zapewnienia bezpieczeństwa pokrzywdzonemu dziecku po incydencie?
Żadne dziecko nie zostało pokrzywdzone. Żaden uczeń nie zgłosił niepokoju dotyczącego wyjęcia nożyka z plecaka żadnej z trzech nauczycielek przebywających na świetlicy.
13. Czy dziecko, które stało się ofiarą groźby, otrzymało wsparcie psychologiczne lub pedagogiczne?
Po nagłośnieniu niesprawdzonej i nierzetelnej informacji, która następnie wywołała niepokój wśród uczniów, szkoła zapewniła wsparcie psychologiczno-pedagogiczne dla wszystkich naszych uczniów w formie zajęć przeprowadzonych w klasach przez pedagogów/psychologów. Rodzic, który rozpowszechnił informację zasłyszaną od rodziców innych dzieci o rzekomej „próbie zabójstwa swojego syna” nie wyraził zgody na wsparcie psychologiczno-pedagogiczne dla swojego dziecka.
14. Czy szkoła podjęła działania mające na celu zapewnienie, że pokrzywdzone dziecko nie będzie czuło się zagrożone w szkole w przyszłości?
Robimy wszystko, aby wszyscy uczniowie i pracownicy byli w naszej szkole bezpieczni. Monitorujemy wszelkie sytuacje, które mogą budzić niepokój i reagujemy na nie niezwłocznie.
Rozbieżności w informacji o zdarzeniu będzie rozstrzygała Policja, Sąd i Kuratorium. Organy te rozpoczęły już odpowiednie procedury mające na celu ustalenie przebiegu zdarzeń oraz ewentualnych zaniedbań.
Między szkołą a rodzicami istnieją duże rozbieżności co do wersji wydarzeń. Rodzice niektórzy twierdzą, że szkoła bagatelizuje problem, podkreślając, że incydent był bardziej poważny niż wynika to z oficjalnych oświadczeń. Z relacji rodziców wynika, że dzieci mogły być narażone na większe niebezpieczeństwo, a reakcja nauczycieli miała być zbyt opieszała.
Z informacji uzyskanych od świadków wynika, że doszło do incydentu między dwójką dzieci, który jednak szybko został opanowany przez nauczycieli. Nie odnotowano poważniejszych konsekwencji zdrowotnych ani psychicznych u żadnego z uczniów. Dyrekcja zaznaczyła, że szkoła planuje dodatkowe spotkania z rodzicami i uczniami w celu omówienia zasad współżycia społecznego oraz wzmacniania bezpieczeństwa w placówce.
Rodzice, którzy byli bezpośrednio zaangażowani w sytuację, postanowili zwrócić się do mediów, apelując o nagłośnienie sprawy. Ich celem jest uzyskanie szybszych odpowiedzi i wyjaśnień ze strony szkoły oraz instytucji odpowiedzialnych za bezpieczeństwo dzieci. W obliczu braku pełnych informacji na temat incydentu, rodziny uczniów czują się zaniepokojone i potrzebują pewności, że takie zdarzenia nie będą miały miejsca w przyszłości.
Zaniepokojeni rodzice podkreślają, że transparentność i szybka reakcja szkoły na wszelkie niepokojące sytuacje są kluczowe dla zapewnienia bezpieczeństwa dzieci. W związku z tym, apelują o pełne wyjaśnienie okoliczności incydentu oraz ewentualne podjęcie działań, które zapobiegną podobnym sytuacjom w przyszłości.
Choć szkoła zadeklarowała, że sytuacja jest pod kontrolą, to jednak rodzice czują potrzebę, by sprawa była szerzej dyskutowana, aby upewnić się, że żadne niepokojące zdarzenie nie zostanie zignorowane. Dlatego też zwrócenie się do mediów jest dla nich sposobem na wywieranie większej presji na odpowiednie instytucje.
Będziemy się przyglądać tej sprawie i wrócimy jeszcze do tego tematu.
Choć początkowe informacje mogły wywołać niepokój, ostateczne stanowisko szkoły wskazuje, że sytuacja została szybko zażegnana i nie było poważnego zagrożenia dla dzieci. Ważne jest, aby w podobnych przypadkach opierać się na rzetelnych źródłach informacji oraz unikać niepotrzebnego eskalowania emocji w mediach społecznościowych.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z informacjami, zapraszamy do naszego serwisu ponownie!
Jeżeli podobał Ci się artykuł podziel się z innymi udostępniając go w mediach społecznościowych.
W jednej z podstawówek w Markach pod Warszawą doszło do niepokojącego zdarzenia. Na szkolnej świetlicy siedmioletni uczeń zaatakował rówieśnika nożem, krzycząc groźbę: „Zabiję cię!”. Na szczęście ofiara nie odniosła obrażeń, ale incydent wywołał falę obaw i pytań o bezpieczeństwo w szkołach.
Do incydentu doszło 15 listopada 2024 roku na terenie Szkoły Podstawowej nr 2 z Oddziałami Integracyjnymi w Markach pod Warszawą. Wszystko wydarzyło się podczas zajęć kulinarnych, na których dzieci przygotowywały sałatki. Miały do dyspozycji obieraczki i nożyki do krojenia warzyw. W pewnym momencie 7-letni uczeń zaczął biegać po sali i odgrażać się koledze, trzymając w ręku nóż. Kiedy nauczycielka próbowała przywołać go do porządku, w trakcie szamotaniny została raniona w rękę, po czym dziecko żądało, aby oddać mu nóż. Z relacji rodziców wynika, że 7-letni chłopiec już wcześniej zaczepiał inne dzieci m.in. zabierał innym pieniądze, groził pobiciem, zaczepiał dziewczynki.
” W takiej sytuacji, szkoła ma obowiązek zadbać o to, by każdy uczeń czuł się bezpiecznie, a agresja nie była tolerowana. Uważam, że uczeń, który dopuścił się tak poważnych przewinień, powinien zostać przynajmniej zawieszony w prawach ucznia. Zawieszenie to nie tylko forma kary, ale także sygnał, że szkoła traktuje poważnie wszelkie przejawy przemocy i wykorzystywania innych. Może to stanowić dla niego ostrzeżenie, które skłoni go do refleksji nad własnym zachowaniem. Działania szkoły powinny być konsekwentne, aby nie tylko ukarać, ale także zniechęcić do podobnych działań w przyszłości – przyznała kobieta pokrzywdzonego dziecka w rozmowie z lukamaro.pl
Nasza redakcja skierowała pytania do placówki, chcąc poznać szczegóły dotyczące zdarzenia oraz środków zaradczych, jakie zamierza podjąć szkoła. Niestety, do momentu publikacji artykułu nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi. Taka postawa budzi dodatkowe wątpliwości co do przejrzystości działań instytucji. Co więcej, jak się okazuje, dyrekcja szkoły nie powiadomiła ani matki pokrzywdzonego dziecka, ani policji o incydencie. Matka poszkodowanego dziecka sama zgłosiła sprawę na policję. Dopiero po pierwszych publikacjach medialnych placówka odniosła się do sytuacji, które zamieszczone zostało m.in. na oficjalnej stronie internetowej szkoły.
Zdarzenie wywołało burzliwą dyskusję wśród rodziców oraz mieszkańców Marek. Wielu z nich podkreśla konieczność wprowadzenia bardziej rygorystycznych zasad bezpieczeństwa w szkołach, w tym regularnych kontroli oraz zajęć edukacyjnych na temat zagrożeń związanych z przemocą.
„To jest nie do pomyślenia, że siedmioletnie dziecko mogło zaatakować trzymając w dłoni przedmiot przypominający nóż rówieśnika stosując przy tym groźby. Jak to się mogło wydarzyć?” – pyta jedna z zaniepokojonych matek. Inni rodzice domagają się szybkiego wyjaśnienia sprawy i działań zapobiegawczych, by podobne sytuacje nie miały miejsca w przyszłości.
Między szkołą a rodzicami istnieją duże rozbieżności co do wersji wydarzeń. Może wynikać to z tego, że szkoła chciała zamieść incydent pod dywan.
Eksperci zajmujący się problemami przemocy wśród dzieci zwracają uwagę na konieczność prowadzenia programów profilaktycznych już od najmłodszych lat. Wprowadzenie zajęć z zakresu rozwiązywania konfliktów i rozwoju emocjonalnego mogłoby pomóc w zapobieganiu agresywnym zachowaniom.
Ponadto wskazuje się na potrzebę ścisłej współpracy pomiędzy rodzicami, szkołą oraz instytucjami odpowiedzialnymi za bezpieczeństwo i opiekę nad dziećmi. W tego typu sytuacjach kluczowe jest również szybkie reagowanie i zapewnienie wsparcia psychologicznego zarówno sprawcy, jak i ofierze incydentu.
Incydent w Markach to sygnał alarmowy dla całego systemu edukacji. Warto zadać sobie pytanie, czy polskie szkoły są odpowiednio przygotowane na tego typu sytuacje i czy podejmowane działania prewencyjne są wystarczające. Rodzice, nauczyciele i władze oświatowe muszą wspólnie działać, by zagwarantować dzieciom bezpieczne warunki do nauki i rozwoju.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z informacjami, zapraszamy do naszego serwisu ponownie!
Jeżeli podobał Ci się artykuł podziel się z innymi udostępniając go w mediach społecznościowych.