Mężczyznę, który miał przy sobie skradziony motocykl, kasetkę z pieniędzmi, a w garści zwinięty plik banknotów ujęli nocą strażnicy miejscy z VI Oddziału Terenowego. O tym, że ktoś wdziera się do siedzib firm zlokalizowanych przy ulicy Wysockiego zaalarmował pracownik jednej z nich.
W nocy z 15 na 16 kwietnia na numer alarmowy 986 wpłynęła prośba o interwencję wobec człowieka, który „próbuje włamać się do kontenera” pod siedzibą jednej z firm przy ulicy Wysockiego. Strażnicy miejscy, którzy po około 10 minutach dotarli na miejsce, zauważyli mężczyznę, który na ich widok odrzucił prowadzony motocykl i zaczął uciekać. Pościg strażników był krótki i skuteczny. 29-latek został umieszczony w przedziale przewozowym radiowozu.
W momencie ujęcia miał w garści zwitek banknotów, a chwilę wcześniej odrzucił metalową kasetkę na pieniądze, która utrudniała mu bieg. Funkcjonariusze rozejrzeli się po okolicy. W pobliżu ujawnili sforsowaną bramę garażową jednej z firm, otwarty samochód marki Iveco oraz ślady świadczące o próbach włamania do odkurzaczy na monety w myjni samochodowej. W związku z podejrzeniem kradzieży, strażnicy miejscy wezwali na miejsce policję. W oczekiwaniu na patrol zauważyli mężczyznę, przyglądającego się ich działaniom. Świadek przyznał, że widział jak ujęty przez strażników 29-latek dostał się do stojącego na ulicy Iveco, włamał do garażu i kręcił się po okolicy z różnymi przedmiotami w ręku, a na koniec wyprowadził z jednej z posesji motocykl. Policjanci przejęli od strażników ujętego sprawcę, który jak się okazało, jest już notowany. Jeszcze przed odjazdem strażników do innych zadań, fakt włamania z kradzieżą potwierdził pierwszy z przedstawicieli firm przy Wysockiego, zawiadomionych o całej sytuacji. Dalsze czynności w sprawie przejęła policja.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z informacjami, zapraszamy do naszego serwisu ponownie!
Jeżeli podobał Ci się artykuł podziel się z innymi udostępniając go w mediach społecznościowych.
Do niebezpiecznego zdarzenia drogowego doszło dzisiaj na skrzyżowaniu ulic Przejazdowej i Groblowej w Pruszkowie. W wyniku kolizji ciężarówki ze śmieciarką ruch w tej części miasta został całkowicie sparaliżowany. Na szczęście nikt nie odniósł obrażeń.
Ze wstępnych ustaleń wynika, że kierujący ciężarówką nie upewnił się przed wjazdem na skrzyżowanie i z impetem uderzył w prawidłowo jadącą śmieciarkę. Siła uderzenia była tak duża, że pojazdy znacznie uszkodziły infrastrukturę drogową i zablokowały całkowicie ulicę Przejazdową w obu kierunkach.
Na miejscu natychmiast pojawiły się służby ratunkowe. Funkcjonariusze zabezpieczyli teren zdarzenia i rozpoczęli dochodzenie w sprawie okoliczności kolizji.
Utrudnienia na ulicy Przejazdowej mogą potrwać kilka godzin, a kierowcy powinni korzystać z objazdów. Policja apeluje o ostrożność oraz przypomina o konieczności zachowania szczególnej uwagi na skrzyżowaniach, zwłaszcza przy ograniczonej widoczności.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z informacjami, zapraszamy do naszego serwisu ponownie!
Jeżeli podobał Ci się artykuł podziel się z innymi udostępniając go w mediach społecznościowych.
Funkcjonariusze z ochockiej komendy interweniowali na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym przy ul. Lindleya 4, gdzie doszło do agresywnego incydentu. Nietrzeźwy 62-letni pacjent zaatakował ratownika medycznego, uderzając go w twarz i kierując wobec niego obraźliwe oraz wulgarne słowa. Incydent ten spowodował poważne zakłócenie pracy personelu medycznego i naraził innych pacjentów na niebezpieczeństwo.
Zdarzenie miało miejsce podczas oczekiwania mężczyzny na badania. W pewnym momencie pacjent zaczął wykazywać oznaki wzburzenia, krzyczał i używał niecenzuralnych słów. Jego agresja eskalowała, gdy nagle zaatakował jednego z ratowników medycznych, wymierzając mu cios w twarz. Świadkowie incydentu, w tym inni pacjenci oraz personel szpitala, natychmiast wezwali policję, obawiając się dalszej eskalacji agresji.
Wezwani na miejsce funkcjonariusze szybko podjęli interwencję, zatrzymując sprawcę i zabezpieczając teren. Przeprowadzili również badanie alkomatem, które wykazało ponad 1,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Mężczyzna był w widocznym stanie nietrzeźwości, a jego zachowanie stanowiło zagrożenie nie tylko dla personelu medycznego, ale także dla innych pacjentów przebywających na oddziale.
62-latek został przewieziony do pomieszczenia dla osób zatrzymanych, gdzie spędził noc. Następnego dnia, po przeanalizowaniu zgromadzonych dowodów, funkcjonariusze postawili mu zarzuty znieważenia oraz naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego. Przesłuchania świadków oraz analiza zapisu monitoringu szpitalnego dodatkowo potwierdziły przebieg wydarzeń.
Postępowanie w tej sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa Warszawa Ochota, która ustali dalsze kroki prawne wobec zatrzymanego mężczyzny. Incydent ten ponownie zwraca uwagę na problem agresji wobec personelu medycznego, który coraz częściej staje się celem ataków ze strony pacjentów znajdujących się pod wpływem alkoholu lub środków odurzających.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z informacjami, zapraszamy do naszego serwisu ponownie!
Jeżeli podobał Ci się artykuł podziel się z innymi udostępniając go w mediach społecznościowych.
Zdjęcia: KRP III – Ochota, Ursus, Włochy, Marek Śliwiński
Trwa przesłuchanie 45-letniego obywatela Gruzji, który w piątek (24.01.25 r.) po godzinie 14:00 celowo wjechał osobowym peugeotem do budynku Komisariatu Policji Bydgoszcz-Śródmieście. Próbując kilkukrotnie, ostatecznie sforsował autem szklane drzwi prowadzące do pomieszczenia dla interesantów.
Po konsultacji z prokuratorem mężczyzna usłyszy zarzuty dotyczące prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwości (1,8 promila) oraz zniszczenia mienia co zakwalifikowano jako czynu o charakterze chuligańskim. Dziś (25.01) jeszcze policjanci wystąpią z wnioskiem do prokuratora o tymczasowe aresztowanie 45-latka.
Przypomnijmy:
w piątek (24.01.2025 r.) o godzinie 14:13 45-letni obywatel Gruzji celowo wjechał w budynek Komisariatu Policji Bydgoszcz-Śródmieście prowadzonym przez siebie autem marki Peugeot. Mężczyzna kilkukrotnie wjeżdżał w szklane drzwi prowadzące do pomieszczenia dla interesantów. Na szczęście w środku był tylko jeden petent, który, widząc co się dzieje, zdołał się schronić w głębi pomieszczenia. Na zaistniałą sytuację natychmiast zareagowała służba dyżurna i inni policjanci, którzy zatrzymali mężczyznę. 45-latek został poddany badaniu trzeźwości, które wykazało 1,8 promila alkoholu w organizmie. Mężczyzna noc spędził w policyjnym areszcie.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z informacjami, zapraszamy do naszego serwisu ponownie!
Jeżeli podobał Ci się artykuł podziel się z innymi udostępniając go w mediach społecznościowych.
W poniedziałkowy poranek 16 grudnia, na ruchliwej ulicy św. Wincentego doszło do poważnej kolizji trzech samochodów. Sytuacja mogła przybrać znacznie gorszy obrót, gdyby nie szybka reakcja strażniczek miejskich, które przez przypadek znalazły się na miejscu zdarzenia.
Funkcjonariuszki, wracając z jednej ze swoich interwencji, zauważyły porozbijane pojazdy i osoby stojące na jezdni. Starsza inspektor Dorota Widłak, posiadająca kwalifikacje ratownika medycznego, od razu przystąpiła do działania. „Najważniejsze było zapewnienie bezpieczeństwa i udzielenie pierwszej pomocy” – relacjonuje. Strażniczki zabezpieczyły miejsce wypadku, sprawdziły stan poszkodowanych i wezwały odpowiednie służby.
Jeden z uczestników wypadku, kierowca osobówki, po chwili zaczął narzekać na ból szyi. Inspektor Widłak zastosowała kołnierz ortopedyczny, aby ustabilizować jego odcinek szyjny kręgosłupa. Choć mężczyzna poczuł się lepiej, zrezygnował z wezwania karetki. Pozostali uczestnicy zdarzenia, w tym pasażer taksówki, nie odnieśli obrażeń.
Po zabezpieczeniu miejsca i przekazaniu sprawy policji, strażniczki zajęły się uprzątnięciem pozostałości po kolizji, co pozwoliło szybko przywrócić ruch na drodze. Akcja trwała kilka godzin, a jej zakończenie umożliwiło funkcjonariuszkom powrót do codziennych obowiązków.
„To była chwila” – mówią uczestnicy wypadku. „Wszystko wydarzyło się w ułamku sekundy”. Wypadek przypomina, jak istotna jest szybka reakcja i profesjonalizm służb ratunkowych. Dzięki sprawnym działaniom strażniczek miejskich udało się uniknąć poważniejszych konsekwencji.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z informacjami, zapraszamy do naszego serwisu ponownie!
Jeżeli podobał Ci się artykuł podziel się z innymi udostępniając go w mediach społecznościowych.
W ostatnich dniach w mediach społecznościowych pojawiły się informacje o niepokojącym zdarzeniu, do jakiego miało dojść w świetlicy Szkoły Podstawowej nr 2 w Markach. Sprawa wywołała duże zainteresowanie i niepokój wśród rodziców oraz mieszkańców miasta. W związku z tym zdarzeniem rodzice oraz opinia publiczna domagają się wyjaśnień.
Według doniesień, w czasie zajęć w świetlicy miało dojść do sytuacji zagrażającej bezpieczeństwu dzieci. Użytkownicy mediów społecznościowych podawali różne wersje zdarzenia, co dodatkowo wprowadziło chaos informacyjny. Jedni sugerowali brak nadzoru ze strony nauczycieli, inni mówili o agresywnym zachowaniu jednego z uczniów. W tej sytuacji postanowiliśmy zwrócić się z pytaniami do szkoły.
Wybór między tym, komu wierzyć – rodzicom czy szkole – jest trudny, ponieważ obie te instytucje pełnią różne role w życiu. Rodzice są dla dziecka opiekunami, którzy dbają o jego bezpieczeństwo i wychowanie. Zazwyczaj chcą dla dziecka jak najlepiej, ale ich zdanie może wynikać z osobistych doświadczeń i przekonań. Często zależy im na ochronie przed niebezpieczeństwami i trudnymi sytuacjami.
Szkoła natomiast jest miejscem, gdzie dziecko zdobywa wiedzę obiektywną i szeroką, w oparciu o naukowe podejście. Nauczyciele powinni prezentować różnorodne perspektywy i pozwalać uczniom na rozwijanie własnych poglądów, ale nie zawsze będą w stanie znać dziecko tak dobrze jak rodzice.
Zwróciliśmy się do szkoły z pytaniami dotyczącym incydentu, który miał miejsce 15 listopada 2024 roku.
Stanowisko szkoły:
Dyrekcja Szkoły Podstawowej nr 2 w Markach odniosła się do naszej prośby o komentarz. W przesłanym oświadczeniu zapewniono, że placówka dokładnie przeanalizowała całą sytuację.
„W trosce o dobro naszych uczniów oraz ich rodziców podjęliśmy działania mające na celu wyjaśnienie wszelkich okoliczności. Zebraliśmy szczegółowe informacje od nauczycieli, dzieci i innych osób przebywających w świetlicy w tym czasie. Zdarzenie, które miało miejsce, nie stanowiło poważnego zagrożenia dla bezpieczeństwa dzieci, a podjęte przez nas działania prewencyjne pozwoliły na szybkie załagodzenie sytuacji” – napisała dyrekcja szkoły.
Dyrekcja podkreśla również, że kadra pedagogiczna ściśle przestrzega procedur związanych z zapewnieniem bezpieczeństwa dzieci. Jednocześnie zaapelowano o unikanie rozpowszechniania niesprawdzonych informacji w mediach społecznościowych, które mogą wprowadzać niepotrzebne zamieszanie.
1. Czy sytuacja miała miejsce, i jeśli tak, jakie kroki zostały podjęte przez nauczycieli lub wychowawców świetlicy w związku z tym zdarzeniem?
7-letni chłopiec z klasy 1a tego dnia miał przy sobie nożyk, tak jak inne dzieci z tej klasy, gdyż tego dnia odbywały się zajęcia lekcyjne zgodne z programem nauczania, podczas których robili sałatki. Uczeń nie groził nikomu. Będąc w świetlicy po zajęciach wyjął nożyk z plecaka. W tym momencie jedna z nauczycielek świetlicy zobaczyła to, podeszła do chłopca i odebrała mu nożyk.
2. Czy Nauczycielka/wychowawca świetlicy została zraniona przez ucznia?
Nauczycielka nie została zraniona przez ucznia. Skaleczyła się powierzchownie w palec odbierając mu nożyk.
3. Czy szkoła dysponuje procedurą postępowania w przypadku zagrożenia bezpieczeństwa uczniów (posiadania niebezpiecznych przedmiotów)? Tak.
4. W jaki sposób szkoła zareagowała na sytuację, w której dziecko groziło rówieśnikowi?
Nie było takiej sytuacji.
5. Czy rodzice ucznia, który miał przy sobie przedmiot przypominający nóż, zostali poinformowani o zajściu? Jakie działania zostały podjęte w porozumieniu z nimi?
Rodzice ucznia, który miał nożyk do warzyw zostali poinformowani o wyjęciu przez ucznia nożyka z plecaka, gdy go odbierali tego dnia ze szkoły. Nauczycielka świetlicy oddała wtedy nożyk rodzicowi. W poniedziałek rano zostali wezwani na rozmowę do dyrekcji.
6.Jakie działania wychowawcze są planowane w celu rozwiązania sytuacji? Czy szkoła planuje rozmowy z dzieckiem oraz z jego rodzicami?
Sytuacja została już omówiona i rozwiązana w poniedziałek na rozmowie z dyrekcją. Szkoła na bieżąco współpracuje z dzieckiem i jego rodzicami.
7. Czy dziecko miało wcześniej problemy z zachowaniem lub podobne incydenty, które powinny być wzięte pod uwagę przy ocenie tej sytuacji?
Nigdy nie było takiego incydentu. Uczeń zachowuje się adekwatnie do swojego wieku. Opinia o jego funkcjonowaniu została przekazana właściwym instytucjom.
8. Czy szkoła planuje wprowadzenie jakichś działań prewencyjnych, aby zapobiec podobnym sytuacjom w przyszłości (np. zajęcia z zakresu rozwiązywania konfliktów, edukacja na temat bezpieczeństwa)?
W każdym roku szkolnym szkoła planuje, realizuje i ewaluuje działania wychowawczo-profilaktyczne przy współudziale nauczycieli, uczniów i rodziców. Uczniowie objęci są pomocą psychologiczno-pedagogiczną, w tym w zakresie kształtowania umiejętności społecznych. Współpracujemy z przedstawicielami Ośrodka Pomocy Społecznej, Sądu Rodzinnego, Komisariatu Policji, fundacji. Zapraszamy ich do szkoły i organizujemy spotkania dla rodziców i warsztaty dla uczniów i nauczycieli. W szkole realizowane są rekomendowane programy profilaktyczne.
9. Jakie wsparcie psychologiczne lub pedagogiczne będzie oferowane dziecku oraz ewentualnie jego rodzinie, aby zapobiec powtórzeniu się takiego zachowania?
Wsparcie psychologiczne lub pedagogiczne jest oferowane każdemu uczniowi szkoły za wiedzą i zgodą rodziców.
10.Czy szkoła podjęła współpracę z instytucjami zewnętrznymi (np. poradnią psychologiczno-pedagogiczną) w celu wsparcia dziecka? Tak.
11. Czy sytuacja została zgłoszona do odpowiednich służb, takich jak policja lub kuratorium oświaty, w celu dalszego rozwiązania problemu?
W związku z niespójnymi informacjami przekazanymi od rodziców, które są niespójne z relacjami nauczycieli świetlicy, rozbieżności w informacji o zdarzeniu będzie rozstrzygała Policja, Sąd i Kuratorium.
12. Jakie środki ochrony zostały podjęte w celu zapewnienia bezpieczeństwa pokrzywdzonemu dziecku po incydencie?
Żadne dziecko nie zostało pokrzywdzone. Żaden uczeń nie zgłosił niepokoju dotyczącego wyjęcia nożyka z plecaka żadnej z trzech nauczycielek przebywających na świetlicy.
13. Czy dziecko, które stało się ofiarą groźby, otrzymało wsparcie psychologiczne lub pedagogiczne?
Po nagłośnieniu niesprawdzonej i nierzetelnej informacji, która następnie wywołała niepokój wśród uczniów, szkoła zapewniła wsparcie psychologiczno-pedagogiczne dla wszystkich naszych uczniów w formie zajęć przeprowadzonych w klasach przez pedagogów/psychologów. Rodzic, który rozpowszechnił informację zasłyszaną od rodziców innych dzieci o rzekomej „próbie zabójstwa swojego syna” nie wyraził zgody na wsparcie psychologiczno-pedagogiczne dla swojego dziecka.
14. Czy szkoła podjęła działania mające na celu zapewnienie, że pokrzywdzone dziecko nie będzie czuło się zagrożone w szkole w przyszłości?
Robimy wszystko, aby wszyscy uczniowie i pracownicy byli w naszej szkole bezpieczni. Monitorujemy wszelkie sytuacje, które mogą budzić niepokój i reagujemy na nie niezwłocznie.
Rozbieżności w informacji o zdarzeniu będzie rozstrzygała Policja, Sąd i Kuratorium. Organy te rozpoczęły już odpowiednie procedury mające na celu ustalenie przebiegu zdarzeń oraz ewentualnych zaniedbań.
Między szkołą a rodzicami istnieją duże rozbieżności co do wersji wydarzeń. Rodzice niektórzy twierdzą, że szkoła bagatelizuje problem, podkreślając, że incydent był bardziej poważny niż wynika to z oficjalnych oświadczeń. Z relacji rodziców wynika, że dzieci mogły być narażone na większe niebezpieczeństwo, a reakcja nauczycieli miała być zbyt opieszała.
Z informacji uzyskanych od świadków wynika, że doszło do incydentu między dwójką dzieci, który jednak szybko został opanowany przez nauczycieli. Nie odnotowano poważniejszych konsekwencji zdrowotnych ani psychicznych u żadnego z uczniów. Dyrekcja zaznaczyła, że szkoła planuje dodatkowe spotkania z rodzicami i uczniami w celu omówienia zasad współżycia społecznego oraz wzmacniania bezpieczeństwa w placówce.
Rodzice, którzy byli bezpośrednio zaangażowani w sytuację, postanowili zwrócić się do mediów, apelując o nagłośnienie sprawy. Ich celem jest uzyskanie szybszych odpowiedzi i wyjaśnień ze strony szkoły oraz instytucji odpowiedzialnych za bezpieczeństwo dzieci. W obliczu braku pełnych informacji na temat incydentu, rodziny uczniów czują się zaniepokojone i potrzebują pewności, że takie zdarzenia nie będą miały miejsca w przyszłości.
Zaniepokojeni rodzice podkreślają, że transparentność i szybka reakcja szkoły na wszelkie niepokojące sytuacje są kluczowe dla zapewnienia bezpieczeństwa dzieci. W związku z tym, apelują o pełne wyjaśnienie okoliczności incydentu oraz ewentualne podjęcie działań, które zapobiegną podobnym sytuacjom w przyszłości.
Choć szkoła zadeklarowała, że sytuacja jest pod kontrolą, to jednak rodzice czują potrzebę, by sprawa była szerzej dyskutowana, aby upewnić się, że żadne niepokojące zdarzenie nie zostanie zignorowane. Dlatego też zwrócenie się do mediów jest dla nich sposobem na wywieranie większej presji na odpowiednie instytucje.
Będziemy się przyglądać tej sprawie i wrócimy jeszcze do tego tematu.
Choć początkowe informacje mogły wywołać niepokój, ostateczne stanowisko szkoły wskazuje, że sytuacja została szybko zażegnana i nie było poważnego zagrożenia dla dzieci. Ważne jest, aby w podobnych przypadkach opierać się na rzetelnych źródłach informacji oraz unikać niepotrzebnego eskalowania emocji w mediach społecznościowych.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z informacjami, zapraszamy do naszego serwisu ponownie!
Jeżeli podobał Ci się artykuł podziel się z innymi udostępniając go w mediach społecznościowych.
W jednej z podstawówek w Markach pod Warszawą doszło do niepokojącego zdarzenia. Na szkolnej świetlicy siedmioletni uczeń zaatakował rówieśnika nożem, krzycząc groźbę: „Zabiję cię!”. Na szczęście ofiara nie odniosła obrażeń, ale incydent wywołał falę obaw i pytań o bezpieczeństwo w szkołach.
Do incydentu doszło 15 listopada 2024 roku na terenie Szkoły Podstawowej nr 2 z Oddziałami Integracyjnymi w Markach pod Warszawą. Wszystko wydarzyło się podczas zajęć kulinarnych, na których dzieci przygotowywały sałatki. Miały do dyspozycji obieraczki i nożyki do krojenia warzyw. W pewnym momencie 7-letni uczeń zaczął biegać po sali i odgrażać się koledze, trzymając w ręku nóż. Kiedy nauczycielka próbowała przywołać go do porządku, w trakcie szamotaniny została raniona w rękę, po czym dziecko żądało, aby oddać mu nóż. Z relacji rodziców wynika, że 7-letni chłopiec już wcześniej zaczepiał inne dzieci m.in. zabierał innym pieniądze, groził pobiciem, zaczepiał dziewczynki.
” W takiej sytuacji, szkoła ma obowiązek zadbać o to, by każdy uczeń czuł się bezpiecznie, a agresja nie była tolerowana. Uważam, że uczeń, który dopuścił się tak poważnych przewinień, powinien zostać przynajmniej zawieszony w prawach ucznia. Zawieszenie to nie tylko forma kary, ale także sygnał, że szkoła traktuje poważnie wszelkie przejawy przemocy i wykorzystywania innych. Może to stanowić dla niego ostrzeżenie, które skłoni go do refleksji nad własnym zachowaniem. Działania szkoły powinny być konsekwentne, aby nie tylko ukarać, ale także zniechęcić do podobnych działań w przyszłości – przyznała kobieta pokrzywdzonego dziecka w rozmowie z lukamaro.pl
Nasza redakcja skierowała pytania do placówki, chcąc poznać szczegóły dotyczące zdarzenia oraz środków zaradczych, jakie zamierza podjąć szkoła. Niestety, do momentu publikacji artykułu nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi. Taka postawa budzi dodatkowe wątpliwości co do przejrzystości działań instytucji. Co więcej, jak się okazuje, dyrekcja szkoły nie powiadomiła ani matki pokrzywdzonego dziecka, ani policji o incydencie. Matka poszkodowanego dziecka sama zgłosiła sprawę na policję. Dopiero po pierwszych publikacjach medialnych placówka odniosła się do sytuacji, które zamieszczone zostało m.in. na oficjalnej stronie internetowej szkoły.
Policja przyjęła zawiadomienie od jednego z rodziców i wszczęła postępowanie. Materiał zebrany w tej sprawie został przekazany do sądu rodzinnego, który rozstrzygnie, co dalej – informuje mł. asp. Monika Kaczyńska z Komendy Policji w Wołominie.
Zdarzenie wywołało burzliwą dyskusję wśród rodziców oraz mieszkańców Marek. Wielu z nich podkreśla konieczność wprowadzenia bardziej rygorystycznych zasad bezpieczeństwa w szkołach, w tym regularnych kontroli oraz zajęć edukacyjnych na temat zagrożeń związanych z przemocą.
„To jest nie do pomyślenia, że siedmioletnie dziecko mogło zaatakować trzymając w dłoni przedmiot przypominający nóż rówieśnika stosując przy tym groźby. Jak to się mogło wydarzyć?” – pyta jedna z zaniepokojonych matek. Inni rodzice domagają się szybkiego wyjaśnienia sprawy i działań zapobiegawczych, by podobne sytuacje nie miały miejsca w przyszłości.
Między szkołą a rodzicami istnieją duże rozbieżności co do wersji wydarzeń. Może wynikać to z tego, że szkoła chciała zamieść incydent pod dywan.
Eksperci zajmujący się problemami przemocy wśród dzieci zwracają uwagę na konieczność prowadzenia programów profilaktycznych już od najmłodszych lat. Wprowadzenie zajęć z zakresu rozwiązywania konfliktów i rozwoju emocjonalnego mogłoby pomóc w zapobieganiu agresywnym zachowaniom.
Ponadto wskazuje się na potrzebę ścisłej współpracy pomiędzy rodzicami, szkołą oraz instytucjami odpowiedzialnymi za bezpieczeństwo i opiekę nad dziećmi. W tego typu sytuacjach kluczowe jest również szybkie reagowanie i zapewnienie wsparcia psychologicznego zarówno sprawcy, jak i ofierze incydentu.
Incydent w Markach to sygnał alarmowy dla całego systemu edukacji. Warto zadać sobie pytanie, czy polskie szkoły są odpowiednio przygotowane na tego typu sytuacje i czy podejmowane działania prewencyjne są wystarczające. Rodzice, nauczyciele i władze oświatowe muszą wspólnie działać, by zagwarantować dzieciom bezpieczne warunki do nauki i rozwoju.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z informacjami, zapraszamy do naszego serwisu ponownie!
Jeżeli podobał Ci się artykuł podziel się z innymi udostępniając go w mediach społecznościowych.