Przynajmniej 35 osób zostało pochowanych w lesie przy ulicy Skierdowskiej na Białołęce w czasie II wojny światowej. Szczątki odnaleźli badacze z Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN po tym, jak jeden ze świadków popełnionej tu zbrodni wojennej opowiedział im dramatyczną historię o rozstrzelaniu przez Niemców grupy ludzi.
Świadek pamięta jednak kilkunastu rozstrzelanych mężczyzn, dlatego po tym, jak odnaleziono najpierw szczątki 25 osób (w tym kobiety i dzieci), a potem kolejnych dzieci, IPN postanowił szukać dalej.
Na dzień dzisiejszy prace archeologiczne pozwoliły na stwierdzenie, że w zbiorowej mogile pochowano 35 osób. To jednak nie koniec, bo teren jest ciągle zabezpieczony i badania trwają.
– Na obszarze bezpośrednio sąsiadującym ( z pierwszym odkrytym miejscem pochówku), rozpoczęto prace sprawdzające, czy obok nie znajduje się kolejny dół śmierci – powiedział na konferencji 25 marca, kierujący pracami profesor Krzysztof Szwarzyk z IPN.
W najbliższych dniach szczątki zostaną zabrane z lasu i będą przeprowadzone badania genetyczne oraz antropologiczne. Nie udało się ustalić pochodzenia osób, które tu zginęły, bo nie ma przy nich żadnych rzeczy, które mogłyby na to pozwolić.
- Autor artykułu i fotografii Aleksander Jasik