Litera „Z” to już nie tylko wojskowe oznaczenie – symbol reżimu i poparcia dla wojny porównywany do swastyki

Od jakiegoś czasu obserwując zdjęcia z Ukrainy, wiele osób zastanawiało się co mogą oznaczać namalowane na wojskowych pojazdach białe litery. Na większości z nich było „Z”, ale pojawiały się też inne. Kiedy zaczęliśmy szukać wyjaśnienia tej zagadki, okazało się, że zaciekawiła ona już dużo wcześniej dociekliwych obserwatorów sytuacji za wschodnią granicą. Pojawiło się wiele teorii na ten temat, jednak żadna z nich ostatecznie nie wyjaśniła o co chodzi.

Najczęściej mówi się o oznaczeniu dotyczącym pochodzeniu danego pojazdu i tak:  Z – „siły wschodnie”, Z (w kwadracie) – „siły z Krymu”,” O – „siły z Białorusi”, V – „piechota morska”, X – „czeczeńcy”, A – „siły specjalne”.

Na tym stanęło i temat ucichł. Rozgorzał na nowo po skandalu w Katarze, kiedy zawodnik z Rosji bezczelnie wyraził poparcie dla wojny (stojąc na podium razem z Ukraińcem) w koszulce z wymalowanym „Z”. Wtedy okazało się, że „Z” to nie tylko wojskowe oznaczenie, to nie tylko litera. To przerażający symbol ludzkich tragedii, reżimu i poparcia działań Kremla.

„Z” szybko stało się symbolem okrutnej ideologii, czego już dzisiaj mamy wiele przykładów, kojarzących się z jednym: okrucieństwem faszystów w czasie II wojny światowej…

Wojska rosyjskie atakują bezbronnych cywili, przedszkola, szkoły, dostały się też do hospicjum dla dzieci. Bez najmniejszych skrupułów kazali chorym maluchom i ich rodzicom ustawić się tak, aby utworzyli „Z”. Symbol ułożyli też z naszywek zerwanych z mundurów ukraińskich żołnierzy, których wcześniej zabili… To przykłady z wojny, ale cała okrutna ideologia wykroczyła dużo szerzej, poza granice jej trwania.

Symbol „Z” malowany jest na cywilnych pojazdach, nawet poza granicami Rosji. Pojawia się na ubraniach, gadżetach, popierający Putina wklejają go na zdjęciach profilowych w internecie, a na banerach zaczyna się pojawiać z napisami w stylu „Nam nie jest przykro, nie jest wstyd”.

Tekst: Anna Sadowska

Zdjęcia: MON UA, Twitter Kamil Galeev

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *