Prokuratura Okręgowa w Warszawie zmienia treść zarzutu wobec Doriana S. Zdaniem śledczych zgwałcił on i zabił młodą kobietę w centrum Warszawy. Grozi mu dożywocie.
Wcześniej mężczyźnie zarzucano usiłowanie zabójstwa na tle rabunkowym i seksualnym, po napadzie w Śródmieściu.
Bez oznak życia leżała na schodach w centrum Warszawy
Naga i nieprzytomna 25-letnia Liza została znaleziona w niedzielę 25 lutego przez ochronę, na schodach budynku przy ulicy Żurawiej 47 w Śródmieściu. Przez kilkanaście godzin na miejscu pracowali policjanci i technicy kryminalistyki, co doprowadziło do zatrzymania 23-letniego Doriana S. w związku z napaścią. Początkowo mężczyzna usłyszał zarzuty związane z usiłowaniem zabójstwa kobiety na tle rabunkowym i seksualnym. Był zaskoczony zatrzymaniem.
Kobieta po pięciu dniach walki o życie zmarła w jednym z warszawskich szpitali. Białorusinka spoczęła na Cmentarzu Północnym w Warszawie.
Jest opinia biegłych. Prokuratura zmienia zarzuty
Jak przekazał Szymon Banna, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, mężczyzna jest teraz podejrzany o zabójstwo. Jak tłumaczył, prokuratura czekała na opinię biegłych medycyny sądowej w tej sprawie. Podejrzanemu Dorianowi S. grozi dożywocie.
Dwie kobiety były świadkami napadu
Kamery monitoringu zarejestrowały dwie kobiety, będące świadkami zdarzenia. Z nagrania wynika, że kobiety w trakcie tragicznego zdarzenia zatrzymały się w bramie. Jednak o tym, że w tym miejscu doszło do brutalnej napaści miały dowiedzieć się z mediów.
Kobiety zgłosiły się na Policję i złożyły zeznania. Uznały one, że sytuacja, której były świadkami to stosunek seksualny, prawdopodobnie osób w kryzysie bezdomności. Mężczyzna w sposób wulgarny miał się do nich zwrócić, żeby poszły. Kobiety utrzymują, że nie miały świadomości przestępstwa.
- Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Jeśli chcesz być na bieżąco z informacjami, zapraszamy do naszego serwisu ponownie!
- Jeżeli zaciekawił Cię artykuł podziel się z innymi udostępniając go w mediach społecznościowych.
Tekst: Kamil Tuzek
Zdjęcia: Marek Śliwiński